Zwyczaje Jarosława Kaczyńskiego. Prezes dostaje wydrukowane strony internetowe
Od pierwszego odcinka "Ucha Prezesa" to, co naprawdę dzieje się w siedzibie PiS, jest tematem rozmówi i artykułów. Tym razem na jaw wychodzą zwyczaje panujące na Nowogrodzkiej i samego Jarosława Kaczyńskiego.
Najnowszy "Newsweek" opisuje, w jaki sposób dostać się na spotkanie z prezesem PiS-u. Można przyjść po zmroku, kiedy w kolejce na wizytę nie ma już zbyt wielu osób. Pojawienie się z prezentem dla Jarosława Kaczyńskiego też zwiększa szansę na ominięcie upokarzającej procedury czekania pod gabinetem. Miało to spotkać Ryszarda Czarneckiego, który na początku obecności w PiS miał czekać na spotkanie z prezesem kilka tygodni. Sprytny patent ma mieć prezes Orlenu Wojciech Jasiński, który pewnym krokiem idzie w stronę gabinetu prezesa. Dzięki temu czasami ma wchodzić do prezesa bez kolejki i zapowiadania wizyty.
Według gazety oczekujący na spotkanie z prezesem mogą poprosić panią Basię o kawę. Jednak prośba może nie zostać spełniona, bo kawa przysługuje tylko najważniejszym gościom. To nie jedyny podział, jaki ma być stosowany w siedzibie PiS-u. Prezes ma zawsze wstawać z fotela i podawać rękę na powitanie. Jednak na widok Bartłomieja Misiewicza nie zrobił tego.
Prezes PiS lubi jeść w samotności
Dużo ma zależeć od humoru Jarosława Kaczyńskiego. Przekonać miał się o tym minister skarbu, który proponował kandydatury na prezesów państowywch spółek. Jeśli jednego dnia kandydat nie zostanie zaakceptowany, to można spróbować za miesiąc, licząc na lepszy humor.
"Newsweek" opisuje zwyczaj prezesa, który polega na samotnym jedzeniu obiadu. Jarosław Kaczyński ma zamykać się w kuchni i jeść w samotności wprost ze styropianowego pudełka z pobliskiego baru, ponieważ mają go denerwować odgłosy jedzenia.
Pracownik sekretariatu drukuje prezesowi internet
Jest też kilka zwyczajów Jarosława Kaczyńskiego, takich jak nieużywanie zmywarki, która stoi w partyjnej kuchni. Ma też dostawać wydrukowane strony internetowe do czytania, bo z komputera nie korzysta. Ma je przygotowywać pracownik sekretariatu. Według gazety, miał być kiedyś zdzwiony, że rozmawia ze znajomym politykiem, który był wtedy na Dominikanie. Nie mógł sobie tego wyobrazić, że można rozmawiać z kimś na drugiej półkuli.
Źródło: Newsweek