"Zwycięzcą debaty były nogi posłanki PO Joanny Muchy"
Poseł PiS Joachim Brudziński oceniając niedzielną debatę między kandydatami PO w prawyborach prezydenckich: Bronisławem Komorowskim i Radosławem Sikorskim, powiedział, że była ona tak "emocjonująca, jak wyścig ślimaków". Zgodził się też z internautami, którzy mieli twierdzić, że zwycięzcą tej debaty były nogi prowadzącej debatę posłanki PO Joanny Muchy. - Słowa posła Brudzińskiego były nieeleganckie - ripostuje w rozmowie z Wirtualną Polską posłanka.
22.03.2010 | aktual.: 25.03.2010 11:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W opinii Brudzińskiego, w tej "wizerunkowej szopce" i "pseudodebacie" Komorowski i Sikorski byli "tak przekonywujący i tak charyzmatyczni, że trzeba było niewyobrażalnej siły woli, żeby nie zasnąć i nie ziewać".
Dodał, że widział obserwujących tę debatę partyjnych kolegów kandydatów, np. eurodeputowanego Sławomira Nitrasa, który - jak mówił Brudziński - ze znudzoną miną żuł gumę, czy rzecznika rządu Pawła Grasia, który "chodził nerwowo drapiąc się po głowie i głaszcząc czoło i policzki".
- Przewodniczący Schetyna z uśmiechem przestraszonego kota tłumaczył, że to sukces PO, a jedyny usatysfakcjonowany z debaty był poseł Karpiniuk, który ze złośliwym uśmiechem chyba kontestował porażkę pana Nowaka, który odebrał mu show i poprowadził debatę kompromitując się na początku - powiedział Brudziński.
Zgodził się z internautami, którzy mieli twierdzić, że zwycięzcą tej debaty były nogi prowadzącej debatę posłanki PO Joanny Muchy. Co na to główna zainteresowana? - Nie zamierzam tego komentować. Szkoda robić zamieszanie wokół tej wypowiedzi - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską posłanka Mucha. Jak jednak dodała, komentarz Brudzińskiego był nieelegancki. Pytana o to, jak czuła się w roli moderatora debaty mówi: - Gdy człowiek wchodzi w czyjeś buty, czuje się nieswojo. Były duże emocje - przyznaje posłanka.
Brudziński krótko podsumował debatę PO, parafrazując dialog z filmu "Rejs": - Jak w polskim filmie - nuda, nic się nie dzieje. Joanna Mucha, odnosząc się do jego słów, stwierdziła: - Jeśli ktoś się spodziewał spektakularnej różnicy zdań między kandydatami jednej partii, to nie rozumie, co to polityka. Poza tym przecież pojawiły się różnice poglądów między kandydatami (sprawa in vitro - przyp.red.).
Jak dodaje posłanka, jedną z funkcji pełnionych przez prezydenta jest funkcja reprezentacyjną, więc celem tej debaty było m.in. zobaczenie, jak kandydaci prezentują się i mówią do ludzi.
Pytany, kiedy PiS zacznie swoją kampanię prezydencką powiedział, że w tym momencie "sytuacja jest dosyć skomplikowana". - Wszyscy jak sądzę kierujemy swoje dobre myśli i życzenia do głowy państwa i lidera mojej partii (....) kiedy czuwają u łoża swojej chorej mamy. Życzymy dużo zdrowia pani Jadwidze Kaczyńskiej - powiedział.
Polityk PiS dodał, że decyzje polityczne zapadną prawdopodobnie w maju, kiedy będzie znany termin wyborów prezydenckich. - Lech Kaczyński był przygotowany do zwycięskiej konfrontacji z prawdziwym liderem PO, którym jest Donald Tusk. Chyba nie sądzicie państwo, że Lech Kaczyński ma obawy związane z pomocnikami Donalda Tuska arbitralnie przez niego wskazanymi. Poradzi sobie zarówno Lech Kaczyński jak i my, którzy ze wszystkich sił będziemy pana prezydenta w tej kampanii wspierać - mówił Brudziński.
Poseł, wymieniany wcześniej jako ewentualny kandydat na prezydenta Szczecina, poinformował także, że zdecydował, że nie będzie ubiegać się o to stanowisko. Taką decyzję podjął po konsultacjach na poziomie okręgu i rozmowach w centrali partii.
Dodał, że wszystko na to wskazuje, że będzie przygotowywał od strony organizacyjnej kampanię zarówno prezydencką z ramienia partii, jak i samorządową. - Nie mówię o sztabie wyborczym, ale o kwestiach organizacyjnych związanych z logistyką, więc moje zaangażowanie w Szczecinie kolidowałoby z tymi obowiązkami. Nie ma decyzji, kto będzie szefem sztabu - zaznaczył Brudziński.
Jak dodał, decyzje w sprawie kandydata PiS na prezydenta Szczecina mogą zapaść po świętach.