Zwolennicy Grupy Wagnera wyszli na ulice. Głośno o "ataku terrorystycznym"
Po katastrofie samolotu Prigożyna w Rosji wrze. W czwartkową noc zwolennicy grupy Wagnera zaczęli przychodzić pod budynek biura wagnerowców w Sankt Petersburgu, gdzie przynosili kwiaty i zapalali znicze pod powstałym w ten sposób dla nich prowizorycznym pomnikiem. Nagrania z rosyjskich mediów udostępniła amerykańska agencja AP. Co więcej, na oficjalnym kanale Dmitrija Pietrowskiego na Telegramie pojawiła się interesująca przemowa byłego deputowanego miasta Jarosław. Mężczyzna w gorzkich słowach mówi o "ataku terrorystycznym" na życie Prigożyna, zaznaczając, że na jego miejsce na pewno pojawią się nowi dowódcy. - Cały kraj opłakuje dzisiejszy atak terrorystyczny. Jarosław przyłącza się do żałoby narodu z powodu straty, która się dziś wydarzyła. Personel Wagnera zginął dziś w wyniku nikczemnego ataku terrorystycznego. Będą inni dowódcy, a Wagner będzie kontynuował niszczenie szumowin we wszystkich krajach - grzmiał Pietrowski. Katastrofa natychmiast wzbudziła podejrzenia, ponieważ los założyciela prywatnej firmy wojskowej Wagner był przedmiotem intensywnych spekulacji od czasu czerwcowego buntu i "Marszu na Moskwę". Dane śledzenia lotów sprawdzone przez AP wykazały, że prywatny odrzutowiec, z którego Prigożyn korzystał już wcześniej, wystartował z Moskwy w środę wieczorem, a jego sygnał transpondera zniknął kilka minut później.