Zwierzęcy kapitalizm
Psom wybieramy fryzjera, koty prowadzimy do psychologa, do serca przytulamy nawet jadowite skorpiony. Wszystko po to, by zaskarbić sobie uczucia, których nie dają nam ludzie - czytamy w "Newsweeku".
12.07.2004 07:54
Wszystko w naturze ma uzasadnienie. Palec wskazujący, błękitne pióra i kukułcze gniazda. Jakie w takim razie siły ewolucji każą nam, Polakom, wydawać jedną trzecią budżetu służby zdrowia na psy, koty czy iguany? - zastanawiają się Marek Rabij i Przemysław Puch.
Wszystko, co w zindywidualizowanych, zatomizowanych społeczeństwach, gdzie porwane więzi międzyludzkie są już normą, nie wyjątkiem, może budować namiastkę prawdziwych związków i ciągłość z tradycją. Zwierzęta zaspokajają wiele ludzkich tęsknot. Przed uczonymi stoi teraz pytanie, jak to nas zmienia. Nas, ludzi, ale też zwierzęta?
Kto ma węża w kieszeni, nie będzie go mieć w terrarium. Porządne pomieszczenie do hodowli gada, z oświetleniem i elektroniczną regulacją temperatury oraz wilgotności, to wydatek rzędu dwóch tysięcy złotych. W tak komfortowych warunkach mieszkają nawet dość pospolite okazy, kupione w sklepie internetowym lubelskiej firmy Gekon. Jej właściciel Grzegorz Lipski codziennie pakuje do pudełek po kilka węży i śle w Polskę pocztą kurierską.