Związkowcy z "S" spalili kukły z podobizną premiera
Spaleniem kukły z podobizną premiera Leszka Millera i wręczeniem petycji przedstawicielom wojewody zakończyła się w Łodzi środowa manifestacja związkowców z "Solidarności".
Jej uczestnicy domagali się m.in. przywrócenia zasiłków i świadczeń przedemerytalnych oraz protestowali przeciwko likwidacji miejsc pracy i stałemu wzrostowi bezrobocia.
W proteście zorganizowanym przez Zarząd Regionu NSZZ "Solidarność" Ziemi Łódzkiej wzięło udział około 2 tys. osób z całego województwa. Wielu z nich "wyposażonych" było w gwizdki, syreny strażackie, trąbki i petardy.
Część związkowców niosła transparenty z hasłami m.in.: "Lewicowy rząd to droższy chleb, gaz, czynsz i prąd" czy "Ratujcie naród, nie władzę". Niesiono też dwie kukły premiera Millera.
Manifestacja rozpoczęła się przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Następnie jej uczestnicy przeszli główną ulicą miasta - Piotrkowską pod budynek Urzędu Wojewódzkiego. Po drodze zatrzymali się przed biurem poselskim Millera i spalili kukłę z jego podobizną. Wystrzelono też kilkanaście petard.
Protest zakończył się przed Urzędem Wojewódzkim. Przewodniczący łódzkiej "S" Waldemar Krenc wręczył przedstawicielowi wojewody petycję z postulatami, spalona została kolejna kukła z podobizną premiera.
W petycji do wojewody związkowcy domagają się m.in. "przywrócenia zasiłków i świadczeń przedemerytalnych. Protestują też przeciwko pogłębiającej się biedzie społeczeństwa".