Źródła w PiS po szczycie UE: Szymański za Czaputowicza. "Chcą zmiany w MSZ po wyborach"
Bardzo prawdopodobne, że wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański po wyborach parlamentarnych awansuje w rządzie – dowiedziała się Wirtualna Polska.
Jeśli PiS wygra wybory, Szymański – dziś sekretarz stanu odpowiedzialny za sprawy europejskie – zostanie szefem MSZ i zastąpi Jacka Czaputowicza – przekonują źródła w obozie władzy.
Szymański jest jednym z głównych kreatorów polityki zagranicznej rządu PiS na kluczowym, europejskim odcinku.
To on towarzyszył Mateuszowi Morawieckiemu podczas długich negocjacji w Brukseli dotyczących obsady najważniejszych stanowisk w strukturach UE. I to on ma największą wiedzę na rządowym zapleczu w sprawach dotyczących Wspólnoty.
Rozmówca z PiS: – Nie ma bardziej kompetentnej osoby. Wspierał w prowadzeniu polityki zagranicznej tak samo premier Beatę Szydło, jak i obecnego szefa rządu. Zna meandry dyplomacji, jest realistą i pragmatykiem, nie ideologiem. Można być go pewnym.
Kolejny: – Jest bardziej dyplomatą, niż politykiem. Bardzo sprawny medialnie. Ambitny, na pewno od dawna mierzy w stanowisko ministra.
Eksperyment się nie udał
Według informacji Wirtualnej Polski, to Szymański właśnie jest najbardziej prawdopodobnym kandydatem do zastąpienia obecnego szefa Jacka Czaputowicza. Bo że Czaputowicz z rządu po wyborach odejdzie, jest pewne. – Nie będzie kontynuował misji w MSZ – słyszymy z dobrze poinformowanych źródeł.
Sam Jarosław Kaczyński już jakiś czas temu miał uznać, że "eksperyment" – jak określił wyjątkowo złośliwie w jednym z wywiadów Czaputowicza prezes PiS – się nie udał.
CZYTAJ TEŻ:* *"Prezesowi nie wyszedł eksperyment. Wyszedł Czaputowicz" [OPINIA]
Kaczyński, tuż po powołaniu Czaputowicza na ministra na początku 2018 r., przyznał wprost: – Nie jest żadną tajemnicą informacja, że mieliśmy nadzieję na to, iż tym resortem pokieruje inna osoba. Niestety niemal w ostatniej chwili wycofała się z pełnienia tej misji [prezes nie zdradził nazwiska, nie mówił nic o Szymańskim - przyp. red.].
Prezes PiS już na samym początku urzędowania Czaputowicza jako szefa MSZ go upokorzył. Później wielokrotnie miał być zdenerwowany z powodu jego działań w resorcie.
Podobnie inni politycy PiS. Antoni Macierewicz w październiku 2018 r. w telewizji Trwam stwierdził: – Ministrowi Czaputowiczowi w jego wysiłkach geopolitycznych coś się pomyliło. Zamiast wspierać polski interes narodowy i bezpieczeństwo Polski, wspiera bezpieczeństwo Niemiec i bezpieczeństwo sojuszu niemiecko-rosyjskiego. Takie pomieszanie pojęć może być dla Polski bardzo niebezpieczne.
W tym tygodniu portal Onet przypomniał, że 17 maja 2019 r. w Helsinkach, podczas zebrania Komitetu Ministrów Rady Europy, polski rząd (w imieniu Czaputowicza) poparł deklarację umożliwiającą przywrócenie Rosji prawa głosu w Radzie Europy. Sprawa – zdaniem rządu – jest nieco bardziej skomplikowana (tu oświadczenie MSZ), ale i tak Czaputowiczowi nie pomaga.
Władze PiS najprawdopodobniej będą domagać się od niego wyjaśnień w tej sprawie.
Szefowi MSZ obrywało się wcześniej za wiele rzeczy: od zawalenia Konferencji Bliskowschodniej w Polsce, przez zupełnie nietrafione nominacje ambasadorskie (niektóre "pozostałości" po Witoldzie Waszczykowskim), po nieumiejętność rozmowy z mediami (słynne wyjście ze studia RMF FM z powodu nieprzygotowania do rozmowy).
Gdy Czaputowicz wygłaszał w Sejmie coroczne expose ministra spraw zagranicznych, na sali plenarnej... nie było nawet prezesa PiS.
Szczyt na plus
Wielu spodziewało się, że Czaputowicz odejdzie z urzędu kilka tygodni temu, gdy z rządem żegnali się ministrowie, którzy dostali się do Europarlamentu. Podjęto jednak decyzje, że Czaputowicz na razie zostaje. Ponoć niewielu chętnych było do objęcia teki szefa MSZ. Jak twierdzą niektórzy, nie palił się do tego nawet sam Szymański.
Do zmiany w MSZ dojdzie po wyborach jesiennych – dowiaduje się WP. O ile oczywiście PiS je wygra i utworzy rząd – a dziś wszystko na to wskazuje.
Nie jest jeszcze pewne, kto przejmie ministerstwo, ale wielu widzi na jego czele właśnie Konrada Szymańskiego.
Szymański jest dziś numerem jeden na dyplomatycznym zapleczu PiS. Ma świetne kontakty z premierem.
W partii rządzącej uznaje się, że z trwającego kilka dni szczytu UE w Brukesli polski rząd wyszedł zwycięsko. Sam Jarosław Kaczyński miał stwierdzić, że premier poradził sobie znakomicie. A prawą ręką Morawieckiego w Brukseli był właśnie Szymański – mimo że w kluczowych fazach negocjacji Morawiecki uczestniczył sam (z wygłuszonym telefonem).
Wiceszef MSZ już po szczycie pisał: "Utrzymywanie temperatury tego sporu było korzystne z punktu widzenia kampanii europejskiej lewicy. Taka metoda prowadzenia sporu jest dla nas nie do przyjęcia. Pasywna zgoda na ustalenia Niemiec, Francji, Hiszpanii i Holandii ze szczytu G20 w Osace, by przewodniczącym KE został Frans Timmermans, była z tych powodów nie do zaakceptowania".
CZYTAJ TEŻ:* *Konrad Szymański: Frans Timmermans był nielojalny i utrzymywał temperaturę kłótni
Dlatego strona polska w tych rozmowach pasywna nie była. "Nie mogliśmy pozwolić, by nowa kadencja KE i Rady Europejskiej zamiast być szansą na nowe otwarcie, rozpoczęła się od politycznego kryzysu. Byłoby to złe dla Polski, ale także dla UE. Traktaty tego nie wymagają, ale chcieliśmy zrobić wszystko, by uformować konsensus wygodny dla wszystkich" – przyznaje Szymański.
Obecnego wiceszefa MSZ chwalą nawet politycy opozycji. Jeden z nich przyznał nam jednak, że otwarcie o Szymańskim nie powie dobrego słowa, bo... "nie chce mu szkodzić". – Po cholerę mu pocałunki śmierci – śmieje się.
Również nieprzychylne rządowi gazety uznawały kilka lat temu Szymańskiego za najlepszego polskiego europosła (w 2014 r. Szymański nie kandydował do PE).
Czy jego zasługi doceni Nowogrodzka? Szymański ma tam coraz lepsze noty. Pytanie, czy on sam będzie chciał porzucić europejski odcinek i w pełni przejąć stery w kluczowym z punktu widzenia działania państwa resorcie.