Zostały poturbowane podczas Marszu Niepodległości. Prokuratura umorzyła śledztwo
Jest decyzja Prokuratury Okręgowej w Warszawie ws. kobiet, które zostały pobite podczas blokady Marszu Niepodległości w 2017 roku. Śledztwo umorzono, tłumacząc, że przemoc ze strony napastników była nakierowana na "mniej newralgiczne części ciała".
Śledczy wyjaśniają, że poszkodowane kobiety miały tzw. obrażenia poniżej siedmiu dni, które zostały określone jako naruszenie nietykalności cielesnej. Zdaniem prokuratury takie czyny powinny być ścigane z oskarżenia prywatnego.
Warszawska prokuratura przyznaje w uzasadnieniu, że pokrzywdzone były bite i kopane. Jednocześnie jednak podkreślono, że "celem bijących, kopiących, wyzywających itd. nie było pobicie, lecz okazanie niezadowolenia, a umiejscowienie obrażeń pokazuje, że przemoc nie była wymierzona w newralgiczne punkty ciała”.
O tym, co się wydarzyło podczas blokady mówiła jedna z uczestniczek w rozmowie z Wirtualną Polską. – Szłam w Marszu Niepodległości. Razem z koleżankami w pewnym momencie rozwinęłyśmy napis "Faszyzm stop". Uczestnicy marszu rzucili się na nas. Mnie skopano, inna dziewczyna została przeciągnięta po asfalcie, uderzono ją w głowę i zabrała ją karetka. Straciła przytomność – opowiadała pani Kinga po Marszu Niepodległości. Dodała wówczas, że nigdzie nie było policji. Pomoc otrzymały dopiero po kilkunastu minutach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: RMF FM/Oko.press