PolskaZosia walczy z wagarowiczami

Zosia walczy z wagarowiczami

W ostatnich latach w większości dolnośląskich powiatów z powodu wagarowania zrezygnowało ze szkół ponadgimnazjalnych lub zostało z nich wyrzuconych kilkuset uczniów. W Świdnicy było ich pięciuset. To jakby zamknąć wszędzie jedną szkołę.

Zosia walczy z wagarowiczami
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

16.11.2007 08:47

Problem z wagarowaniem rzeczywiście jest spory - przyznaje Janusz Wrzal z Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. - Każda placówka próbuje sobie z nim radzić na swój sposób. Efekty tego są różne. Ale z pewnością będziemy namawiać dyrektorów do tego, by korzystali ze sprawdzonych pomysłów, a do takich należy ten z Żarowa.

To ZOSIA. Tak nazwano opracowany przez nauczycieli i urzędników Starostwa Powiatowego w Świdnicy program walki z wagarami. Od września pioniersko wdrożono go w Zespole Szkół w Żarowie. Efekty przerosły nasze oczekiwania - mówi Dorota Jasztal, dyrektor szkoły. - Od dwóch miesięcy mamy niemal stuprocentową frekwencję. Jeśli kogoś nie ma, to dlatego, że jest naprawdę chory, a i to są pojedyncze przypadki. Nie ma mowy o wagarach czy spóźnieniach na lekcje. Kosztuje to nas dużo pracy, ale najważniejsze, że uczniowie i ich rodzice zaakceptowali nowe zasady.

A te opierają się na kilku elementach: codzienne dziesięciominutowe spotkanie z wychowawcą, od którego zaczyna się dzień, koza po lekcjach za każde spóźnienie lub wagary. Do tego zatrudniona w szkole telefonistka, która o każdej nieobecności ucznia od razu informuje rodziców. Jest tutaj też czwórka pedagogów, którzy pomagają młodzieży rozwiązać każdy problem, a do tego są też i integracyjne wycieczki w nagrodę. Pewnie młodzieży nie do końca podoba się wprowadzony rygor, ale najważniejsze, że wszyscy na tym korzystają i jestem pewna, że za jakiś czas uczniowie przekonają się, że wyszło im to na dobre - dodaje pani dyrektor.

Wielu z nich już to dostrzega. Nawet mnie nie kusi, by pójść na wagary, bo zrozumiałam, że to się zwyczajnie nie opłaca - przyznaje Asia Bujak z drugiej klasy liceum zawodowego. - Jak mnie na lekcji nie ma albo się spóźnię, to muszę potem zostać po południu w kozie i to odpracować. Ciągle też czujemy na plecach oddech rodziców, którzy mają stały kontakt telefoniczny z nauczycielami. Stanisław Szelewa, dyrektor wydziału oświaty Starostwa Powiatowego w Świdnicy chce, by programem, który ma kosztować samorząd trzy miliony złotych, objęto w przyszłym roku kolejne szkoły. To dużo pieniędzy, ale one do nas wrócą, bo im więcej uczniów będzie się uczyć, tym większa będzie subwencja oświatowa - wyjaśnia dyrektor.

Według badań Ministerstwa Edukacji Narodowej niemal jedna trzecia uczniów szkół zawodowych systematycznie opuszcza zajęcia. Trochę lepiej sytuacja wygląda w technikach i liceach zawodowych - tu wskaźnik nie przekracza dwudziestu procent. Najczęstszą przyczyną absencji są wagary. W przypadku ZSZ było to aż 65% nieobecności.

Zobacz także
Komentarze (0)