Dramatyczny protest w Moskwie. Żony żołnierzy stawiają żądania
Żony i krewni zmobilizowanych Rosjan pojawili się pod gmachem Ministerstwa Obrony Narodowej - relacjonuje na swoim kanale na Telegramie jedna z działaczek Paulina Safronowa. Zgromadzeni domagają się spotkania z ministrem obrony Rosji Andriejem Biełousowem w celu omówienia kwestii powrotu ich bliskich z frontu.
09.07.2024 | aktual.: 09.07.2024 09:02
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Wiele kobiet przyjechało z dziećmi, niektóre przyniosły namioty i dywaniki. Na jednym z nagrań mówią, że jeśli Biełousow się z nimi nie spotka, spędzą noc przed budynkiem resortu obrony. Okoliczni mieszkańcy przynoszą wodę i żywność dla aktywistów - relacjonuje Safronowa.
Reakcja służb i pogróżki
Do tej pory krewnym zmobilizowanych nie udało się spotkać z Biełousowem, jednak ich działalność przyciągnęła uwagę władz rosyjskich. Na miejsce przybyła grupa kobiet udających krewne uczestników inwazji na Ukrainę i organizowała prowokacje. Ponadto Safronowa zaczęła otrzymywać w swoich osobistych wiadomościach groźby i obelgi ze strony popierających wojnę Rosjan.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jesteś kompletną szumowiną. Przynosisz hańbę swojej ojczyźnie, kreaturo. Sprzedałaś tyłek za zagraniczne pieniądze. Wykorzystujesz dziecko dla osobistych korzyści. Takiej matce należy odebrać dziecko" – napisał do aktywistki jeden z użytkowników Telegrama, który natychmiast zablokował dziewczynę, najwyraźniej chcąc uniknąć konfrontacji odpowiedzi.
Kolejna bezskuteczna akcja?
Wcześniej podobną akcję żony i matki zmobilizowanych przeprowadziły na początku czerwca przy gmachu Ministerstwa Obrony Narodowej. Wtedy również kobiety domagały się spotkania z szefem resortu. Chciały przedstawić żądania sprowadzenia swoich bliskich z frontu i ustalenia "warunków służby w Północnym Okręgu Wojskowym". Jednocześnie nikt z uczestników pikiety nie żądał od Rosji zaprzestania wojny na Ukrainie. Również wtedy minister obrony nie wyszedł do protestujących.
Zamiast Biełousowa z kobietami spotkał się generał pułkownik Borisenko, który oświadczył, że ich mężowie będą służyć do końca wojny w Ukrainie. Protestujące przed gmachem żony oskarżył o "świadomą prowokację" i dawanie pożywki opozycjonistom.
Chcą wysłać na front władze
Bardziej radykalne żądania stawiają aktywiści skupieni w ruchu "Droga do Domu". "Żądamy, aby naszych bliskich zastąpiono bardzo konkretnymi innymi mężczyznami. Synowie i mężowie tych, którzy z ekranów wmawiają naszym obywatelom, że wojna jest dobra, którzy z drapieżnym uśmiechem opowiadają o możliwości ataku nuklearnego, którzy uważają za zaszczyt umrzeć za krwawe cele garstki szalonych staruszków" - napisali na swoim kanale na Telegramie.
Pod koniec maja rosyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości uznało ruch "Droga do domu" za "zagranicznego agenta". Zdaniem resortu organizacja rozpowszechniała "nieprawdziwe informacje mające na celu kreowanie negatywnego wizerunku" Rosji i jej sił zbrojnych, a także materiały pochodzące od "zagranicznych agentów".
Ponadto Ministerstwo Sprawiedliwości zarzuciło żonom zmobilizowanych nawoływanie do udziału w nielegalnych działaniach i rozpowszechnianie "nierzetelnych informacji" o decyzjach i polityce władz rosyjskich.
Paulina Safronowa odcina się od ruchu "Droga do Domu".
Czytaj również:
Źródło: "Moscow Times"