Żony górników przed mieszkaniem Hausnera
Około 30 kobiet: pracownic i żon górników z
przeznaczonej do likwidacji kopalni "Bolesław Śmiały" w
Łaziskach Górnych protestowało przed krakowską
kamienicą, w której mieszka wicepremier Jerzy Hausner.
Nielegalna pikieta trwała kilkanaście minut i przebiegła spokojnie. Kobiety skandując "Chcemy pracować a nie głodować" oraz "Chcemy pracy nie jałmużny", chodziły wzdłuż kamienicy.
"Decyzja o likwidacji kopalni jest szokiem dla pracowników i ich rodzin. Każdy z nas chce tylko godnie żyć i pracować" - mówiła Irena Pogorel, która w kopalni "Bolesław Śmiały" przepracowała 13 lat.
Kobiety zwracały uwagę, że już teraz sytuacja w Łaziskach jest bardzo trudna. Po likwidacji kopalni upadną też firmy handlowe czy usługowe, ponieważ mieszkańcy nie będą mieli pieniędzy na korzystanie z ich oferty.
Protestujące nie wierzą w pomoc rządu. "Średnia wieku w kopalni jest wysoka - kto nas zatrudni w mieście znajdującym się na krawędzi, a rządowe pożyczki też trzeba spłacić" - dodała pracownica kopalni.
Według Andrzeja Janasika z Komitetu Obrony Kopalni "Bolesław Śmiały" pikiety przed mieszkaniem Hausnera w Krakowie będą organizowane codziennie. Uczestniczyć w nich będą po kolei przedstawicielki wszystkich czterech kopalń przeznaczonych do likwidacji.
Górnicze protesty rozpoczęły się w końcu sierpnia, kiedy zarząd Kompanii Węglowej SA ogłosił plan redukcji mocy wydobywczych o 9 mln ton poprzez likwidację czterech kopalń: Centrum i Bytom II w Bytomiu, Bolesław Śmiały w Łaziskach Górnych oraz Polska-Wirek w Rudzie Śląskiej.
Związkowcy nie godzą się na likwidację kopalń, choć rząd gwarantuje wszystkim górnikom dołowym i pracownikom zakładów przeróbki mechanicznej węgla pracę w czynnych zakładach. Dla pozostałych przygotowano osłony, m.in. urlopy przedemerytalne, stypendia na przekwalifikowanie oraz dopłaty do wynagrodzeń u nowych pracodawców.(iza)