Żona Borysa Budki o zbieraniu na nią haków. "Liczy się to, że nie jestem z PiS"
Katarzyna Kuczyńska-Budka zdradza, co się stało po tym, jak zmieniła się władza po wyborach parlamentarnych. - Nie liczyło się moje 18 lat doświadczenia w administracji. Musiałam się zwolnić z pracy - ujawnia.
Żona Borys Budki mówi o wyzwaniach, jakie czekają jej rodzinę po tym, jak jej mąż objął władzę w PO. Katarzyna Kuczyńska-Budka zapewnia, że jest przygotowana na gorsze sytuacje. - Gdybym myślała tylko nad trudnymi stronami polityki, to chyba musiałabym się zamknąć w czterech ścianach. To byłoby strasznie destrukcyjne. Z natury jestem optymistką - mówi w rozmowie z natemat.pl.
- Moja skrzynka od czasu do czasu jest zasypywana niewybrednymi uwagami. Najczęściej "obrywam" od hejterów za męża. Będąc żoną Budki musiałam się zwolnić z pracy. 18 lat pracowałam w administracji na kierowniczych stanowiskach. Po zmianie władzy na Śląsku okazało się, że moja wiedza, doświadczenie czy efekty pracy, nie mają znaczenia. Liczy się to, że nie jestem z PiS - dodaje.
Żona polityka tłumaczy, w jakich okolicznościach pożegnała się ze stanowiskiem. - Powiedziałam marszałkowi Jakubowi Chełstowskiemu, że jeśli będą na niego naciskać, to się po prostu zwolnię. Zapewniał, że mam pracować. Potem miałam jeden audyt, drugi, następne kontrole. Świetnie byłoby powiedzieć, że żona Budki robi coś nieuczciwie. Propagandowo to byłaby dla nich fantastyczna informacja - przyznała.
- Dnie i noce nie robiłam nic, tylko odpowiadałam na pytania, mimo że nie miałam dostępu do wielu dokumentów. Kiedy zarządowi województwa nie udało się wykazać, że popełniam błędy, zlikwidowali mi wydział. Miałam być inspektorem ds. dróg, a nic z tym nie miałam do czynienia. Kuriozalne. Trochę wytrzymałam i sama się zwolniłam - podsumowała.
Źródło: natemat.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl