"Żołnierze nie skarżyli się na sposób zatrzymania"
Sposób zatrzymania siedmiu żołnierzy podejrzanych o ostrzelanie wioski w Afganistanie oraz użyte "siły i środki" leżały w gestii Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej - podkreślił zastępca naczelnego prokuratora wojskowego gen. Zbigniew Woźniak.
22.11.2007 | aktual.: 22.11.2007 13:42
O wyjaśnienia w tej sprawie zwrócił się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. Jego zastrzeżenia wzbudził sposób zatrzymania i doprowadzenia żołnierzy do prokuratury - rzucanie ich na ziemię w obecności rodzin i skuwanie kajdankami.
Woźniak wskazał w tym kontekście, że dotychczas nie wpłynęły do prokuratury zażalenia na zatrzymanie. Jak dodał, podejrzani składając wyjaśnienia przed prokuratorem, także nie podnosili kwestii nieprawidłowości związanych z zatrzymaniem czy sposobem działania żandarmerii.
Przypomniał natomiast, że do Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu wpłynęły zażalenia na zastosowany wobec żołnierzy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania.
Zastępca NPW poinformował, że prokurator Wydziału II do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu wydał nakaz aresztowania żołnierzy 9 listopada. Czynność ta połączona była z przeszukaniem pomieszczeń w celu zabezpieczenia dowodów, szczególnie fotografii i filmów z Afganistanu.
Woźniak podkreślił, że każdy z żołnierzy posiada obrońcę, niektórzy nawet więcej niż jednego.
Postępowanie jest prowadzone w sposób maksymalnie bezstronny, z zachowaniem wszelkich obowiązujących gwarancji procesowych. Ma na celu wszechstronne i dogłębne wyjaśnienie wszystkich okoliczności zdarzenia oraz ustalenie ewentualnej odpowiedzialności wszystkich osób biorących w nim udział, zarówno w formie planowania tej akcji, jej realizacji oraz czynności podjętych po jej zakończeniu, w szczególności w zakresie przekazywanych służbowo informacji - powiedział Woźniak.
Zebrane dotychczas dowody obligowały prokuratora do przedstawienia zarzutów - dodał.
Pytany kiedy można spodziewać się aktu oskarżenia, prokurator poinformował, że śledztwo przedłużono o kolejne trzy miesiące. Jak dodał, będzie ono wymagało jeszcze przeprowadzenia wielu czynności, więc "na pewno nie będą to tygodnie".
Prokurator wskazał, że w toku postępowania pojawiła się kwestia działania żołnierzy w warunkach stresu bojowego. Dodał, że "ten element jest brany pod uwagę i jest wysoce prawdopodobne, że na jakimś etapie śledztwa powołani zostaną biegli dysponujący wiedzą w zakresie psychiatrii i psychologii stresu bojowego".
Woźniak poinformował, że dotychczas przesłuchano kilkudziesięciu świadków, ale "nie liczy się ilość, a jakość". Dodał, że prokuratorzy dwukrotnie przeprowadzili w Afganistanie oględziny miejsca zdarzenia. Pytany o wizję lokalną powiedział, że jest to "cenna propozycja".
Będzie się ona jednak wiązała z pewnymi trudnościami - m.in. działaniem wymiaru sprawiedliwości poza granicami kraju. Nie wiadomo, czy ISAF będzie w stanie zagwarantować bezpieczeństwo sporej grupie ludzi, która w takiej czynności musiałaby brać udział. Jeżeli będzie zachodziła taka konieczność, będziemy się nad tym zastanawiać, nie wykluczamy jej - powiedział prokurator.
Woźniak nie chciał komentować ujawnienia w mediach fragmentów materiału dowodowego. Prokuratura jest od ustalania faktów, a nie komentarzy - powiedział.
Czwartkowa "Gazeta Wyborcza", powołując się na treść uzasadnienia tymczasowego aresztowania, napisała m.in., że dowódcy kazali otworzyć ogień z moździerzy do trzech afgańskich wiosek, zanim polscy żołnierze w ogóle wyjechali z bazy. Jak pisze "GW", sędziowie oparli się na opowieści żołnierzy, którzy widzieli 16 sierpnia ostrzał wioski Nangar Khel, oraz dwóch świadków incognito oznaczonych w śledztwie X1 i X2. Także trzej aresztowani szeregowi z 1. plutonu szturmowego z bazy Wazi-Kwa zeznali w śledztwie, jak wyglądały kulisy tragicznego ostrzału.
Woźniak dodał, że nie może wypowiadać się co do pozostałych dowodów. Podkreślał jednocześnie, że "przez cały czas trwania postępowania przygotowawczego żołnierze są jedynie podejrzani o popełnienie przestępstw, a o ich winie i ostatecznej kwalifikacji prawnej ich czynów orzeka wyrokiem niezawisły sąd".
W związku z ostrzelaniem wioski i śmiercią cywilów przed tygodniem zatrzymano siedmiu żołnierzy. Sześciu prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny, zagrożony karą 25 lat więzienia.
Według prokuratury, żołnierze ostrzelali wioskę kilka godzin po ataku na polski patrol, a w osadzie nie było bojowników. Sześcioro Afgańczyków zostało zabitych, dwie kolejne osoby zmarły w wyniku odniesionych ran. Wśród poszkodowanych były dzieci i kobiety - trzy z nich zostały trwale okaleczone. Do tragicznego zdarzenia doszło 16 sierpnia, gdy żołnierze otworzyli ogień w kierunku zabudowań. Według nieoficjalnych informacji, w osadzie trwały uroczystości weselne.