Żołnierze Baby Jagi pomagają w Afganistanie
Pomoc humanitarna
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
W sobotę 7 marca br. w tym samym czasie w FOB Ghazni do wyjazdu szykowały się dwa konwoje. Dla żołnierzy z Grupy Wsparcia CIMIC ważniejszy był ten, którym zamierzali dotrzeć do stolicy dystryktu Jaghatu. Ich celem było dostarczenie pomocy humanitarnej dla Afgańczyków. Jak się miało okazać, było to przedsięwzięcie naprawdę trudne./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
– Naszym celem jest dotarcie do stolicy dystryktu Jaghatu i dostarczenie tam pomocy humanitarnej. Przypominam kierowcom o zachowaniu ostrożności. Pamiętajcie, że choć w bezpośrednich okolicach naszej bazy jest już wiosna nie oznacza to, że tam, dokąd jedziemy, będzie tak samo – uczulał dowódca konwoju, który tym razem wystawiło zgrupowanie Alfa. Szybko okazało się, że kapitan Maciej Kłaczkowski miał rację./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
Jaghatu to jeden z 19 dystryktów, na jakie administracyjnie podzielona jest prowincja Ghazni. Choć jest niezbyt odległy od stolicy prowincji, to ludzie tam mieszkający rzadko trafiają do miasta Ghazni. Jest to bowiem teren górzysty, w którym trudno się poruszać. / Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
Zima przychodzi tu bardzo wcześnie, a ustępuje miejsca wiośnie niezbyt chętnie. Dlatego też drogi, które podobnie, jak w pozostałych dystryktach są głównie piaszczystymi duktami, długo pozostają nieprzejezdne./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
– Wiemy o tym, że ludność tego dystryktu dość długo nie otrzymała żadnej pomocy. Dotarły do nas sygnały od tamtejszej starszyzny o tym, że mieszkańcy potrzebują wsparcia. Po naradzie z dowódcą PSZ płk. Rajmundem Andrzejczakiem oraz szefem sekcji S-5 mjr. Pawłem Polakiem postanowiliśmy zawieźć pomoc, która wystarczy dla ok. 400 najbardziej potrzebujących rodzin – wyjaśniał dowódca Grupy Wsparcia CIMIC mjr Paweł Chabielski./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
Podobnie jak szef sekcji S-5, także wszyscy żołnierze z Grupy CIMIC służą na co dzień w kieleckiej jednostce o nazwie Centralna Grupa Wsparcia Współpracy Cywilno-Wojskowej, którą dowodzi płk Wiesław Mitkowski./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
Żołnierze z naszywką CIMIC i symbolem Baba Jagi na ramieniu (symbolizującej rejon świętokrzyski) są sławni we wszystkich kontyngentach. To na nich spoczywa główny ciężar budowania pozytywnych relacji z ludnością danego kraju. W przypadku misji afgańskiej wspiera ich trzech oficerów służących w Zespole Odbudowy Prowincji (PRT) działającym w prowincji Ghazni./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
W sumie na barkach kilkunastu kielczan stacjonujących w bazach Ghazni, Warrior i Giro spoczywa ciężar budowania pozytywnych relacji z Afgańczykami.
– Nie jest to łatwe, bo ci ludzie potrzebują wszystkiego. Nasze możliwości są ograniczone, ale czerpiąc z doświadczeń zdobytych w Iraku, Czadzie czy na Bałkanach, staramy się, by nasza pomoc była jak najbardziej efektywna – podkreśla mjr Arkadiusz Krzeczkowski z Grupy Wsparcia CIMIC./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Tym razem na dwóch samochodach ciężarowych znalazło się kilkadziesiąt ton żywności, ubrania, buty, pomoce szkolne, narzędzia rolnicze. To wszystko z pewnością przyda się mieszkańcom Jaghatu. Dla nich każda pomoc ma znaczenie./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Tym bardziej, że typowa afgańska rodzina, inaczej niż w Polsce, to nie kilka a kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt osób./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
– Czterysta rodzin, którym chcemy tym razem pomóc, to w rzeczywistości kilka tysięcy osób, do których trafią te przedmioty. A to już może poprawić ich warunki życia – podkreśla kpt. Adam Mirosław z Grupy Wsparcia CIMIC. / Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Kapitan był jednym z tych, którzy poprzedniego dnia osobiście ładowali te wszystkie dary na samochody. – Tak to jest na misji, że nikt tego za mnie nie zrobi. Tu nie decyduje stopień. Po prostu, jeśli chcemy coś komuś dać, sami musimy to załadować – uśmiecha się kapitan./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Słowa dowódcy konwoju o trudnej drodze sprawdziły się znacznie szybciej, niż można było przypuszczać. Pierwsze kłopoty pojawiły się już kilka kilometrów za miastem./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna dla Afgańczyków
Na błotnistej drodze najwięcej problemów miały dwa, wypakowane po brzegi Jelcze. Inne pojazdy w kolumnie radziły sobie dość dobrze. Ich pasażerowie z zainteresowaniem obserwowali zmiany krajobrazu. Niemal natychmiast za Ghazni pojawiły się pierwsze, mocno jeszcze ośnieżone, górskie szczyty./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Rosnące w uszach ciśnienie potwierdzało, że kolumna z mozołem wspina się na znaczną, bo ok. 3000 metrów nad poziomem morza, wysokość./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Ciekawostką były dość liczne rosnące przy drodze drzewa.
– Wiosną i latem musi tu być naprawdę pięknie. To rzadki widok w Afganistanie, kraju który obecnie ma 1-2% zalesienia całej powierzchni – zwraca uwagę mjr Chabielski./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Im bliżej celu podróży, tym bardziej spadało tempo poruszania się konwoju. Ciężkie opancerzone pojazdy coraz głębiej zapadały się w gliniastej, zmieszanej ze śniegiem nawierzchni. W końcu kolumna stanęła na dobre. Najpierw ugrzęzła jedna z ciężarówek, która omal nie przewróciła się./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
O ile Polacy, instruowani przez dowódcę konwoju, szybko uporali się ze swoimi pojazdami, Afgańczycy jadący HMMWV mieli wielkie trudności.
– Brak im wprawy w prowadzeniu humvee – oceniał jeden z żołnierzy. Dopiero po wypełnieniu powstałej koleiny kamieniami udało się samochód wyprowadzić na prostą drogę./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
W czasie, gdy trwały gorączkowe prace nad tym, by wszystkie pojazdy powróciły na drogę, oficerowie CIMIC rozpoczęli swoją pracę. Widząc, co się dzieje, kpt. Mirosław zdecydował o zmianie miejsca, gdzie zostanie wyładowana pomoc humanitarna./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
– Mimo, że do District Center nie jest daleko, nie będziemy niepotrzebnie brnęli tą fatalną drogą. Porozumiałem się już z administratorem Jaghatu i wspólnie ustaliliśmy, że przywiezione rzeczy złożymy w położonej przy samej drodze szkole. To najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji. Dystrybucją zajmie się już starszyzna – zdecydował kpt. Adam Mirosław./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Na ile pozwalały na to skromne środki z medycznego KTO chorąży Beata wydawała leki głównie na przeziębienie i kłopoty żołądkowe.
– Na poważne dolegliwości nie mam leków. Konieczna jest wizyta u lekarza – tłumaczyła cierpliwie pytającym ją Afgańczykom. Niestety jedyny dostępny w okolicy szpital znajduje się ok. 70 kilometrów od Jaghatu, w stolicy prowincji – mieście Ghazni. Dla wielu to dystans zbyt duży do pokonania. Tym bardziej byli wdzięczni za tę doraźną pomoc medyczną./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Po niecałych dwóch godzinach konwój sprawnie zebrał się do powrotu. Tym razem nie obciążone Jelcze dość łatwo poradziły sobie z trudną nawierzchnią./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
Mimo kilku nieplanowanych postojów udało się jeszcze przed zmrokiem dojechać z powrotem do bazy./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan
Pomoc humanitarna
– Dzisiejszy dzień możemy uznać za udany. Mimo, że nie dojechaliśmy bezpośrednio do DC udało się nam dostarczyć pomoc do tych, którzy jej potrzebują. Wprawdzie podróż miała trwać trzy godziny, a trwała ponad siedem, ale i tak było warto. Nasze kolejne zadanie wykonane – cieszył się mjr Krzeczkowski./ Źródło: Jacek Matuszak, POL PRT Ghazni, Afganistan