Znowu awantura w komisji - posłanka PiS rozpłakała się
Rozpoczęło się posiedzenie komisji śledczej badającej tzw. aferę hazardową, na którym śledczy mają rozpatrzyć m.in. wnioski ws. konfrontacji premiera Donalda Tuska z b. szefem CBA Mariuszem Kamińskim oraz powrócić do dyskusji o raporcie z ich pracy. Tuż po rozpoczęciu posiedzenia przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) zarządził kilkuminutową przerwę. Stało się to po tym, gdy Beata Kempa (PiS) rozpłakała się.
21.07.2010 | aktual.: 21.07.2010 15:57
Płacz posłanki miał wywołać przewodniczący komisji Mirosław Sekuła, odmawiając jej urlopu i używając wobec niej sformułowania "do roboty". Zachowanie Sekuły Kempa określiła jako chamskie.
Sekuła mówił podczas przerwy dziennikarzom, że nie zna powodu takiej reakcji posłanki. Powiedział, że nie jest psychologiem, a kobiece łzy są nieprzewidywalne.
Później Kempa ujawniła, że jej łzy wywołały ostre słowa Sekuły, gdy poprosiła go o przesunięcie prac komisji o tydzień, gdyż chce wyjechać w tym czasie na urlop. Przewodniczący miał odmówić i zasugerował, by posłanka wzięła się do roboty.
- Zastanawiam się, czy coś się nie dzieje z panem przewodniczącym Sekułą. Ja dłużej z nim już nie potrafię pracować. Pan przewodniczący zachowuje się jak ekonom z batem, nie potrafi uszanować godności kobiety, jest to pierwszy tak chamski przypadek w historii - powiedziała Kempa dziennikarzom.
Z kolei Bartosz Arłukowicz (Lewica), który był świadkiem tej scysji nazywa ją "twardą rozmową". - Mam wrażenie, że dobrze, że tam byłem. Stałem między nimi. Musiałem uciekać, żeby nie oberwać odłamkiem - żartował.
Poseł dodał jednak, że "zaganianie posłanki PiS do roboty" było nieuzasadnione. - Pracujemy bardzo ciężko, od bardzo wielu miesięcy, po kilkanaście godzin na dobę. W związku z tym te emocje sięgają zenitu - ocenił.
Sekuła przyznał później, że odmówił prośbie Kempy o urlop i użył słów "do roboty", ale nie chciał jej urazić. - Jeżeli panią to uraziło, najmocniej przepraszam - powiedział.
Dodał jednak, że nie czuje, aby w czymś uchybił Kempie, gdyż posłowie mają przerwę dopiero po ostatnim posiedzeniu Sejmu. - Jeżeli ktoś chce wyjechać wcześniej na urlop, ma do tego prawo, ale nie ma prawa żądać od przewodniczącego, żeby on dostosował plan pracy komisji do swoich planów urlopowych - stwierdził Sekuła.
Po przerwie Kempa przedstawiła swoje wnioski w sprawie konfrontacji świadków komisji śledczej - jeden dotyczący konfrontacji Tuska z Kamińskim, drugi - dyrektor generalnej resortu sportu Moniki Rolnik z szefem Departamentu Prawno-Kontrolnego tego resortu Rafałem Wosikiem.
Wszystko wskazuje jednak na to, że nowych przesłuchań nie będzie. Przeciwko przeprowadzeniu konfrontacji opowiadają się posłowie PO oraz Franciszek Stefaniuk z PSL. Komisja już raz, na początku kwietnia, głosami posłów PO i Stefaniuka odrzuciła wniosek PiS o konfrontację Tusk - Kamiński.
W razie odrzucenia wniosków PiS posłowie wrócą do dyskusji nad raportem podsumowującym ich pracę. Projekt raportu przedstawił w ubiegłym tygodniu szef sejmowych śledczych Mirosław Sekuła (PO).
Zgodnie z ustawą o komisji śledczej to właśnie przewodniczący przygotowuje i przedstawia projekt sprawozdania z sejmowego śledztwa. Posłowie natomiast mogą składać do niego poprawki. Ostateczna wersja przyjmowana jest zwykłą większością głosów w drodze uchwały Sejmu.
Sekuła w projekcie raportu z prac komisji uznał, że w sprawie tzw. afery hazardowej nie ma podstaw do zawiadomienia prokuratury, choć ocenił, że Zbigniew Chlebowski łamał standardy poselskie i - jak napisał - komisja "nie daje wiary" słowom Mirosława Drzewieckiego.
W propozycji raportu Sekuła napisał także, że źródłem "przecieku", który ostrzegł biznesmenów o prowadzonych wobec nich działaniach operacyjnych było samo CBA, a nie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. - Zaprezentowana przed Komisją przez Mariusza Kamińskiego (b. szefa CBA) teoria "przecieku" nie została poparta żadną konkretną wiedzą, faktami lub materiałem dowodowym - czytamy w projekcie.
Krytyczni wobec raportu Sekuły są posłowie PiS - Beata Kempa i Andrzej Dera oraz wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica). Kempa i Dera nie wykluczają w związku z tym, że złożą zdania odrębne do raportu.
Komisja hazardowa ma przedłożyć raport ze swoich prac do 30 września.