PolskaZnów śmierć na polskim komisariacie. Nie żyje Austriak

Znów śmierć na polskim komisariacie. Nie żyje Austriak

Nie żyje Herbert Moravec z Austrii zatrzymany przez policję z Częstochowy. Austriackie media informują, że mężczyzna zmarł po przewiezieniu do komisariatu. Sprawę wyjaśnia już polska prokuratura.

Znów śmierć na polskim komisariacie. Nie żyje Austriak
Źródło zdjęć: © WP.PL
Arkadiusz Jastrzębski

14.06.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:20

Mężczyzna zmarł pod koniec maja, ale dopiero teraz sprawa wyszła na jaw. - Jest prowadzone postępowanie dotyczące śmierci obywatela Austrii. Miało to miejsce na komisariacie 27 maja - potwierdził w rozmowie z Fakt24 przedstawiciel częstochowskiej prokuratury.

Jak podaje serwis, mężczyzna przyjechał do Polski z żoną Marią Heiderer na pogrzeb jej ojca. Mieli przechodzić koło miejsca, gdzie odbywał się koncert i tam zatrzymał ich pracownik ochrony. Kobieta twierdzi, że ochroniarz był agresywny i chciał przeszukać jej torebkę.

Moravec nie znał języka polskiego i sądził, że bezpieczeństwo żony jest zagrożone. Stanął więc w obronie kobiety, ale pracownicy ochrony mieli powalić go na ziemię. Wezwano też policję.

W drodze na częstochowski komisariat, Maria Haiderer miała poinformować funkcjonariuszy, że mąż jest chory i przeszedł zawał. "Kiedy siny mężczyzna walczył o życie, mieli wykpiwać prośby o pomoc - czytamy na fakt.pl.

Policjanci mieli poinformować również parę, że symulowanie złego samopoczucia grozi pokryciem kosztem akcji ratowniczej. Ostatecznie na komisariacie pojawił się lekarz, ale wtedy Moravec już nie żył. "Siedział nieruchomo na krześle - lekarz mógł tylko stwierdzić zgon" - piszą reporterzy austriackiego kurier.at.

Sprawa Igora Stachowiaka

Tymczasem nadal trwa wyjaśnianie okoliczności śmierci Igora Stachowiaka, ktory został zatrzymany na wrocławskim rynku w maju ubiegłego roku. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego użyli paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny.

W związku z wydarzeniami sprzed roku, szef MSWiA odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. Pod koniec maja nowy komendant dolnośląskie policji nadinsp. Tomasz Trawiński poinformował, że wszczęto administracyjną procedurę zwolnienia pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej i komisariatu Wrocław-Stare Miasto, a postępowanie dyscyplinarne będzie miał policjant wyjaśniający tę sprawę i odwołani komendanci miejscy.

Zwolniony został policjant obwiniony o przekroczenie uprawnień wobec Stachowiaka - użycie paralizatora wobec skutego kajdankami zatrzymanego.

Źródło: fakt.pl, kurier.at

Zobacz także
Komentarze (823)