Znów odmienne szacunki na temat liczby uczestników marszu Komitetu Obrony Demokracji
• W Warszawie odbył się marsz KOD "Wszyscy dla wolności"
• Marsz upamiętnił 27. rocznicę wyborów z 4 czerwca 1989 r.
• Razem z KOD-em szli także byli prezydenci: Bronisław Komorowski i Aleksander Kwaśniewski
• Stołeczny ratusz podał, że na marszu było 50 tys. osób
• Policja: zgromadzonych było ok. 10 tys. osób
Uczestnicy warszawskiego marszu przeszli z pl. Bankowego ul. Marszałkowską na pl. Konstytucji. Manifestacja zakończyła się przed dawną kawiarnią Niespodzianka, gdzie w 1989 r. mieścił się sztab wyborczy Komitetu Obywatelskiego "Solidarność". Zamiast zapowiadanego toastu za wolność, który odbywa się w tym miejscu co roku, na zakończenie demonstrantom rozdano biało-czerwone ciastka w kształcie motyla. Wcześniej w przemówieniu lider KOD Mateusz Kijowski mówił o tym, że wolność powinna być jak skrzydło motyla, które potrafi wywołać burzę piaskową.
Wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak napisał na Twitterze, że w marszu wzięło udział 50 tys. uczestników. Z kolei podinsp. Magdalena Bieniak z Komendy Stołecznej Policji poinformowała, że w momencie, kiedy manifestacja rozpoczęła przemarsz z pl. Bankowego, a jednocześnie ustał już dalszy napływ ludzi w to miejsce, według szacunków policji zgromadzonych było ok. 10 tys. osób.
Marsz upamiętnił rocznicę pierwszych w powojennej historii Polski, częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 r.
- Wybory 4 czerwca '89 r. były tylko w 35 proc. wolne, ale w 100 proc. wygrała je wolna Polska. Dla tych, którzy wychowali się później wolność jest jak powietrze, przyzwyczailiśmy się do niej i nikt o nią nie zabiega, dopóki nie jest zagrożona. Kiedy zaczyna jej brakować, robimy się niespokojni. Dzisiaj przyszliśmy pokazać, jak ważna jest dla nas wszystkich wolność - powiedział na zakończenie Kijowski.
Komorowski: dzisiaj wiemy, że Polska jest inna
B. prezydent Bronisław Komorowski nawiązał do sobotniej wypowiedzi lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że w 1992 r. przeciwko rządowi Jana Olszewskiego oraz po 2005 r. i teraz przeciwko rządom PiS doszło do rebelii.
- Kochana rebelio, bo podobno tak szef partii rządzącej nazwał pokojową, radosną demonstrację obywateli w dniu święta wolności - powiedział Komorowski do zgromadzonych. - Pewnie chciał nas obrazić, ale ja pamiętam, kiedy mego ojca nazywano zaplutym karłem reakcji. Ja pamiętam jeszcze do dzisiejszego dnia, gdy w okresie systemu komunistycznego sam byłem ekstremą, byłem warchołem, byłem określany różnego rodzaju inwektywami, aby zniechęcić nas do drogi w imię wolności - dodał.
Komorowski powiedział, że ku polskiej wolności wiodła niełatwa, często bolesna droga. - Dzisiaj wiemy, że Polska jest inna, że Polska jest lepsza, zarówno dzięki odwadze tych, którzy o wolność walczyli, jak i dzięki mądrości tych, którzy często pomimo politycznej porażki odnaleźli swoje miejsce w wielkim dziele przekształcania Polski w państwo wolne, suwerenne, demokratyczne o normalnej gospodarce - podkreślił.
- Chcemy Polski wolnej, bo myśmy o nią walczyli, myśmy ją wyśnili, wymarzyli i myśmy ją zagospodarowywali (...). Wolność jest piękna - zakończył Komorowski.
Kwaśniewski: demokracja jest nie tylko w konstytucji
Z kolei b. prezydent Aleksander Kwaśniewski zwrócił uwagę, że mało kolorów tak do siebie pasuje jak polskie barwy biało-czerwone i błękitne barwy UE. - Polski patriotyzm i europejska przyszłość się łączą, one nie są osobno - powiedział.
Podkreślił, że 4 czerwca 1989 r. "wielkie zwycięstwo odniosła Polska wolna, suwerenna i demokratyczna". - I to mamy obowiązek świętować, nie tylko prawo, obowiązek - podkreślił.
Kwaśniewski zaznaczył, że "dziś lepiej niż kiedykolwiek wiemy, że demokracja to krucha istota". - Demokracja jest nie tylko w konstytucji. Demokracja jest w naszych umysłach i sercach i nie można jej zabrać. Nie można Polakom zabrać demokracji - powiedział Kwaśniewski.
Danuta Kuroń zaapelowała natomiast o pamięć o tych, których "historycznie podzielona Europa" zostawiła po drugiej stronie granicy - "naszych braciach i siostrach z Ukrainy i Białorusi". - Toast za wolność powinien być wznoszony w nawiązaniu do najpiękniejszych polskich tradycji: za waszą wolność i naszą. Solidarnie - mówiła.
Zdaniem Władysława Frasyniuka 4 czerwca jest wielkim dniem "polskiego zwycięstwa, polskiej niepodległości". - To dzień polskiej Solidarności, która wywalczyła wolność. To fantastyczna data, bo ta wielka polska solidarność przyniosła wolność nie tylko nam, ale także naszym sąsiadom. Tego dnia spełniły się nadzieje tysięcy ludzi, którzy przelali krew marząc o wolnym państwie - mówił. - Ten dzień to symbol dla żołnierzy Armii Krajowej, dla żołnierzy wyklętych, pomordowanych w stalinowskich więzieniach, tych, którzy zginęli podczas stanu wojennego. 4 czerwca spełniły się ich marzenia, dlatego to wielkie święto wolnych Polaków - dodał.
- Zwyciężyliśmy, bo wartością była dla nas demokracja - państwo prawa i przyzwoitość. Dzisiaj te wartości nadal są aktualne, dlatego zwyciężymy - mówił Frasyniuk. - Demokracja to ustrój, który każdego dnia daje ludziom nową szansę - podkreślił.
Przebieg warszawskiego marszu
Organizatorzy przekazali też zgromadzonym pozdrowienia od b. prezydenta Lecha Wałęsy. Pod domem Wałęsy w Gdańsku pikietowało w sobotę tradycyjnie ok. 20 członków Ligi Obrony Suwerenności. B. prezydent wyszedł do zgromadzonych. Strony głównie się przekrzykiwały i wzajemnie oskarżały. - Chciałem zrozumieć, o co właściwie chodzi, dlaczego słuchają tych wersji ubeckich a nie słuchają tych moich - to nieprawdopodobne - mówił dziennikarzom Wałęsa. - Myślę, że trochę się porozumieliśmy, ale nie do końca. Za rok przyjdę, usiądziemy na ławeczce, pogadamy dłużej - zadeklarował.
Zgromadzeni w Warszawie mieli ze sobą flagi biało-czerwone, UE, KOD, PO i Nowoczesnej. Skandowali "Wolność, równość, demokracja", "Demokracja", "Lech Wałęsa" i "Bronek, Olek i Wałęsa".
Wśród zgromadzonych byli m.in. b. premier Ewa Kopacz (PO) i b. liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka oraz szef Nowoczesnej Ryszard Petru.
Na początku zgromadzenia tłum odśpiewał "Sto lat" Komorowskiemu, który w sobotę obchodzi urodziny. - Kiedyś, w czasach PRL-u, gdy śpiewało się na imprezach opozycyjnych "Sto lat", to nigdy nie było wiadomo, czy nie chodzi o sto lat więzienia. Mam nadzieję, że dzisiaj to już jest nieaktualne - podziękował b. prezydent.
Na początku manifestacji odczytano list b. prezydentów, b. szefów MSZ i opozycjonistów z czasów PRL, którzy napisali, że z niepokojem obserwują, jak Europa traci wiarę w swoje marzenia i siły. "Uwierzmy, że i dzisiaj, tak jak wtedy - wszystko zależy od nas" - zaapelowali m.in. Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski, a także b. premier i b. minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, b. szefowie MSZ Andrzej Olechowski i Radosław Sikorski oraz działacze solidarnościowej opozycji Grażyna Staniszewska, Władysław Frasyniuk, Bogdan Lis i b. prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień.
Organizatorem marszu w Warszawie - jak zastrzegał przed wydarzeniem Kijowski - jest tylko KOD. W jego przygotowania nie włączały się żadne ugrupowania partyjne czy organizacje.
Początkowo sobotni marsz KOD miał rozpocząć się znacznie wcześniej. Jednak, jak mówił Kijowski, z powodu decyzji szefowej KPRM Beaty Kempy, zgodnie z którą 4 czerwca urzędnicy odpracowują 27 maja, czyli dzień wolny po Bożym Ciele, rozpoczęcie przełożono na później.
4 czerwca w Polsce
Marsze i pikniki upamiętniające wybory czerwcowe odbyły się w sobotę w około 20 miastach w Polsce, a także za granicą.
Krakowski "Marsz Wolności" przeszedł z Rynku Głównego na plac Wolnica. Na czele pochodu uczestnicy nieśli hasło "Wolność - Równość - Demokracja". U stóp pomnika Adma Mickiewicza na Rynku Głównym odczytano preambułę konstytucji. Po wystąpieniach, odśpiewaniu hymnu, przy dźwiękach bębniarzy ubranych w stroje krakowskie marsz ruszył na Kazimierz. Po zakończeniu rozpoczął się tradycyjny "Łyk Wolności" organizowany przez europosłankę PO Różę Thun oraz - po raz pierwszy - posła Nowoczesnej Jerzego Meysztowicza. Mówili oni, że po 27 latach od wyborów 1989 r. znowu przychodzi im walczyć o demokrację. Obok tradycyjnego toastu za wolność i przemówień, w programie był też mini koncert oraz wspólne śpiewanie.
W Szczecinie w "Paradzie wolności" wzięło udział - według szacunków policji - ok. 1,2 tys. osób. Pochód ruszył z pl. Solidarności, a zakończył się piknikiem na Jasnych Błoniach. Organizatorzy parady zostali poproszeni przez policję o zmianę trasy. - Wszystko z powodu mężczyzny, który przyniósł na komisariat policji reklamówkę z niewybuchem, prawdopodobnie granatem ręcznym pochodzącym z drugiej wojny światowej - powiedziała podkomisarz Mirosława Rudzińska. Jak dodała, miejsce zostało zabezpieczone przez policję, ale nie zarządzono ewakuacji. Pochód miał przejść obok komisariatu. - Policja nie wiąże ze sobą tych dwóch zdarzeń - powiedziała Rudzińska.
Ok. 200 uczestników marszu KOD w Kielcach pod hasłem "Wybieram wolność" przeszło z placu Wolności ulicą Sienkiewicza na plac Artystów, gdzie odbył się happening Nowoczesnej z grami i zabawami dla dzieci i dorosłych oraz gdzie wzniesiono toast za wolność i odśpiewano hymn. Na transparentach znalazło się m.in. hasło: "Scyzoryki w obronie demokracji". Były też biało-czerwone i unijne flagi. Skandowano "Równość, wolność, demokracja!" i "Chodźcie z nami!". Po drodze do maszerujących dołączały kolejne osoby - w sumie na plac dotarło ok. 500 osób.
"Marsz wolności" odbył się też w Radomiu. Od sześciu lat 4 czerwca organizuje go znany radomski adwokat Borysław Szlanta. - Kilka lat temu uświadomiłem sobie, że żyję w wolnym kraju i poczułem się szczęśliwy, że Polska się tak fantastycznie rozwija. Teraz zaczynam się martwić, że zaczyna się dziać coś złego - powiedział. Ponad 120 uczestników marszu, w tym sympatycy KOD, PO i Nowoczesnej, przeszło główną ulicą Radomia.
W Brukseli kilkudziesięciu sympatyków KOD zebrało się po południu na pikniku w Parku Pięćdziesięciolecia. Imprezę zorganizowano spontanicznie i społecznie, zamieszczając informacje na jej temat w internecie. Wielu uczestników przyniosło biało-czerwone i unijne flagi, a niektórzy przyszli w koszulkach z symbolami przypominającymi o wyborach z 4 czerwca. - Chcemy spędzić ten dzień razem, pozytywnie i konstruktywnie świętować. Kto ma ochotę i czas, to po prostu do nas dołącza. To nie jest demonstracja ani protest przeciwko czemukolwiek i komukolwiek - powiedziała koordynatorka KOD International Katarzyna Mortoń.
Niespełna sto osób zebrało się po południu na bulwarze Unter den Linden w centrum Berlina, by upamiętnić wybory parlamentarne z 1989 roku. Uczestnicy wiecu zorganizowanego w pobliżu dawnego budynku ambasady RP dzielili się wspomnieniami z okresu pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce. Osoby biorące udział w manifestacji mogły na kartkach napisać, jakiej Polski sobie życzą, a następnie wrzucić je do przygotowanej urny. "Chcę Polski liberalnej, tolerancyjnej bez szowinizmu i nacjonalizmu", "Chcę, aby Polska pozostała w Europie i znów stała się tolerancyjna", "Niech Polska będzie tolerancyjna dla mniejszości narodowych i seksualnych", "Wara od konstytucji" - to kilka przykładów wpisów odczytanych przez organizatorów.
W wiecu w Berlinie uczestniczyła kilkuosobowa delegacja z Kolonii. Wiec KOD-u odbył się też w Heidelbergu.
4 czerwca 1989 r. przeprowadzono pierwszą turę częściowo wolnych wyborów parlamentarnych, na zasadach ustalonych podczas obrad Okrągłego Stołu. Wybory okazały się pogromem dla koalicji rządzącej i ogromnym zwycięstwem kandydatów Komitetu Obywatelskiego "Solidarności". Zdobyli oni już w pierwszej turze 160 na 161 możliwych mandatów w ramach puli 35 proc. Zdobyli też zdecydowaną większość mandatów w reaktywowanym Senacie. Wybory do Senatu - w przeciwieństwie do wyborów do Sejmu - były całkowicie wolne. Solidarność zdobyła wówczas 99 ze 100 mandatów senatorskich.