Znany profesor w roli detektywa, kosmonauta i żołnierze Wehrmachtu - tak się promuje Uniwersytet Wrocławski
• Uniwersytet Wrocławski w oryginalny sposób zachęca młodzież do zasilenia swoich szeregów
• Z myślą o przyszłych studentach przygotowano klip promujący uczelnię
• Spot jest utrzymany w surrealnym klimacie - zobaczymy w nim zarówno astronautę, jak i magnatów sprzed stuleci
• W filmie zagrali naukowcy, w tym znany językoznawca, prof. Jan Miodek
• Do obsady dołączyli także aktorzy i grupa rekonstrukcyjna Festung Breslau
"Wiedza jest wszędzie. Sięgnij po nią" - to tytuł najnowszego spotu promującego Uniwersytet Wrocławski.
Profesjonalny montaż, dynamiczne ujęcia, efekty specjalne, barwne kostiumy i gwiazdorska obsada... naukowa. Tak prezentuje się klip mający na celu zachęcić przyszłych studentów do wyboru wrocławskiej uczelni. Jego reżyserem jest Przemysław Chojnacki, a autorem muzyki - Bonton.
- Podjęliśmy próbę przełamania schematu opowiadania o nauce - mówi Marcin Fajfruk z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Chcieliśmy przedstawić wiedzę jako wartość, która może być niezwykle ekscytująca, budząca emocje, często niejednoznaczne - dodaje.
Rzeczywiście - godna srebrnego ekranu scena, ukazująca w zwolnionym tempie niemieckich żołnierzy biegnących w pełnym uzbrojeniu, poruszy nie tylko pasjonatów historii. Natomiast charakterystyczny, oniryczny klimat, w którym utrzymano film, nadaje mu tajemniczości i budzi ciekawość. Intrygujący wydaje się też pomysł zestawienia ze sobą kontrastujących historii i postaci - w spocie zobaczymy zarówno wybitnego polskiego matematyka Hugona Steinhausa, jak i grupę arystokratów w bogato zdobionych, barokowych strojach, poruszających się w rytm dźwięków serwowanych im przez... DJ'a.
W bohaterów filmu wcielili się uczeni z Uniwersytetu Wrocławskiego - wśród nich znalazł się znany językoznawca, prof. Jan Miodek, który wystąpił w roli prywatnego detektywa. Obsadę zasilili także historycy: prof. Przemysław Wiszewski i prof. Jerzy Maroń, matematyk, prof. Zbigniew Palmowski, muzykolog, dr. Agnieszka Drożdżewska oraz heliofizyk, prof. Paweł Rudawy. Na planie towarzyszyli im profesjonalni aktorzy i członkowie grupy rekonstrukcyjnej Festung Breslau. - Za wyjątkiem prof. Miodka nikt z występujących w spocie naukowców nie miał doświadczeń z pracą przed kamerą. Jak wiemy, profesor jest medialnym graczem, więc doskonale się w tej roli odnalazł, jest też bardzo fotogeniczny - mówi Marcin Fajfruk w rozmowie z Wirtualną Polską. - Dla pozostałych naukowców praca przy klipie była natomiast zupełnie nowym doświadczeniem. Zależało nam, aby potraktowali ją jako przygodę i możliwość zobaczenia, jak wygląda produkcja filmowa "od kuchni". Nie chcieliśmy też narazić ich na niepotrzebny stres, mieli wypaść
naturalnie i tak też się stało - dodaje.
Zdjęcia do filmu kręcono w gmachu głównym uczelni, m.in. w Auli Leopoldyńskiej i na Wieży Matematycznej. Ta ostatnia nastręczyła twórcom spotu trudności - by zainstalować sprzęt na wysokości ponad 40 metrów, konieczne okazało się stworzenie skomplikowanej konstrukcji. - Sama praca nad zdjęciami trwała kilka dni. Musieliśmy wnieść do zamkniętych, barokowych przestrzeni instalacje, które pozwalały nam na wykonanie specjalnych zdjęć - relacjonuje Marcin Fajfruk w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jedną z najbardziej efektownych sekwencji klipu jest wspomniana już scena z udziałem "żołnierzy". - Jako urodzony pacyfista mniej łaskawym okiem patrzę na tę silnie wyeksponowaną konwencję militarną - przyznaje z uśmiechem prof. Miodek. Jednak Marcin Fajfruk przekonuje, że był to zamierzony efekt. - Chcieliśmy pokazać kontrast między przemocą wojny a spokojem barokowego wnętrza - wyjaśnia.
Czy ten oryginalny sposób na promocję uczelni okaże się skuteczny? - Od studentów dostajemy pozytywny feedback - mówi Marcin Fajfruk. - Z doświadczenia wiemy, że klasyczne wyobrażenie na temat rekrutacji nie jest zbyt atrakcyjne. Suche, formalne przekazy są o wiele mniej efektywne. Ludzie młodzi komunikują się zupełnie inaczej. Zdajemy sobie z tego sprawę i staramy się wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom. Byliśmy np. pierwszą uczelnią korzystającą ze Snapchata. Zależało nam na tym, żeby materiał promocyjny był nieoczywisty i wychodził poza schematy - dodaje.