Znany dziennikarz trafił na policję. "Źle się czuję, sprawdzają, czy jestem poszukiwany"
Dziennikarz tygodnika "Polityka" Piotr Pytlakowski trafił na komisariat po tym, jak uczestniczył w pikiecie Obywateli RP w pobliżu trasy Marszu Niepodległości. - Funkcjonariusze sprawdzają moje dane, dokumenty i to, czy jestem poszukiwany przez policję. To jakiś absurd. Źle się czuję - mówi Wirtualnej Polsce Pytlakowski.
11.11.2017 | aktual.: 11.11.2017 16:58
W internecie pojawiły się pana zdjęcia w radiowozie. Co się stało?
Staliśmy z członkami Obywateli RP ponad 100 metrów od trasy przejścia Marszu Niepodległości. Marsz jeszcze się nie rozpoczął. Chcieliśmy zobaczyć jak będzie wyglądał i wyrazić swój sprzeciw. Policja trzy razy przez megafon wzywała do opuszczenia miejsca, ale ja nie byłem na manifestacji. Stałem po prostu. I to w sporej odległości od trasy marszu.
Piotr Pytlakowski w radiowozie (z lewej):
Został pan zatrzymany przez policję?
Policja twierdzi, że nie zostałem zatrzymany. Twierdzą, że mnie legitymują. Siłą jednak zostałem pozbawiony wolności. Stałem na ulicy, nagle ktoś chwycił mnie od tyłu. Jacyś mężczyźni w kaskach wrzucili mnie do radiowozu. To jak to nazwać, jeśli nie zatrzymanie?
Padły jakieś zarzuty?
Podobno nie chciałem opuścić miejsca, choć wzywała do tego policja. Nic o tym nie wiem. Policja twierdzi, że musiała mnie wylegitymować. Ale po co mnie wrzucali do radiowozu i wywozili na komendę?
Przebywa pan teraz na komisariacie?
Tak, po tym jak wrzucili mnie do policyjnego busa, zawieźli na ul. Dzielną, na komendę. Stoimy teraz stłoczeni w kilkadziesiąt osób w bardzo wąskim przejściu. Brakuje powietrza. Źle się czuję, udało mi się znaleźć krzesło. Inni muszą stać. Funkcjonariusze sprawdzają moje dane, dokumenty i to, czy jestem poszukiwany przez policję. To jakiś absurd.
Jak poinformowała Wirtualną Polskę policja, na komisariat - według wstępnych ustaleń - trafiło około 20 osób. - Nie zostali zatrzymani, a doprowadzeni na komendę. Na tę chwilę ok. 20 osób. Mamy tu do czynienia z blokowaniem legalnego zgromadzenia oraz nieopuszczeniem terenu na żądanie organizatora manifestacji. Grozi za to grzywna lub ograniczenie wolności - mówi Wirtualnej Polsce kom. Sylwester Marczak, rzecznik stołecznej policji. Nie chce na razie komentować sprawy dziennikarza.
Ulicami Warszawy idzie dzisiaj Marsz Niepodległości. Według mediów, może w nim uczestniczyć nawet 100 tysięcy osób. Kontramnifestację zorganizowała Antifa.