Znana przyczyna pożaru mieszkania posła PO. Doszło do podpalenia
Prokuratura Rejonowa w Inowrocławiu poinformowała, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru toi-toia przy kamienicy, w której mieszka Krzysztof Brejza, było podpalenie. W najbliższych dniach śledczy planują czynności z udziałem podejrzanego sąsiada.
Do zdarzenia doszło pod koniec maja br. Ktoś podpalił kamienicę, w której razem z rodziną mieszkał Krzysztof Brejza. Pożar zajął toi-toia, który był tuż pod mieszkaniem posła PO. Ogień sięgał okien pokoju, gdzie spały dzieci polityka. Rozprzestrzeniał się po ścianie, na której były rury z gazem. - Chciałbym wierzyć, że to zwykły chuligański wybryk - mówił wtedy WP.
Po trwającym pięć miesięcy śledztwie Prokuratura Rejonowa w Inowrocławiu ustaliła, że ktoś celowo podpalił przenośną toaletę, z której korzystali robotnicy wykonujący remont kamienicy. Jak informuje Radio Zet na Twitterze, tak wynika z ekspertyzy biegłego z zakresu pożarnictwa. W najbliższych dniach śledczy planują czynności związane z udziałem podejrzanego.
Początkowo poseł PO dziękował swoim sąsiadom za reakcję. - Uratowali nam życie. To mogło skończyć się tragicznie. Jestem im za to bardzo wdzięczny - tłumaczył. Bohater stał się jednak przestępcą. Chwilę później zatrzymano 51-letniego mieszkańca tej kamienicy, Sławomira M. To właściciel firmy remontowej, którzy przyznał się do nieumyślnego podpalenia za pomocą niedopałka papierosa. Nie było na to jednak twardych dowodów.
Sąsiada Brejzy broniła jego żona. Twierdzi, że feralnej nocy mężczyzna był w swoim mieszkaniu. Zauważa również, że nie musiał korzystać z toi-toia, bo ma własną łazienkę w domu. Z politykiem ma znać się tylko z widzenia. Także niedopałek papierosa nie mógł spowodować takiego pożaru, bo materiały pozostawione na podwórku miały się topić, a nie palić.
Zobacz także: Miasto murem podzielone. Naprzeciw siebie stoją Polacy i Romowie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl