Krzysztof Brejza o pożarze mieszkania. "Sąsiedzi uratowali nam życie"
Polityk PO dziękuje swoim sąsiadom za reakcję. - To mogło się skończyć tragicznie. Uratowali nam życie. To pewne. Jestem im za to bardzo wdzięczny - powiedział Krzysztof Brejza.
Poseł PO zawiadomił policję o usiłowaniu zabójstwa jego rodziny. Sprawa ma związek z pożarem kamienicy, w której mieszka polityk. - Zależy mi na rzetelnym przeprowadzeniu postępowania i wyjaśnieniu sprawy. Eksperci mówili, że gdyby w tej kamienicy była starszej generacji instalacja, to doszłoby do eksplozji - tłumaczy Krzysztof Brejza.
Polityk twierdzi, że do wydarzeń z piątku na sobotę nie doszło przypadkiem. - Nie można mówić, że materiały z włókna szklanego same się zapalają. Trzeba dużo złej woli i energii, żeby wywołać taki ogień. Jeżeli ktoś podpala ścianę, gdzie znajdują się rury gazowe, które były dobrze widoczne, to musi zakładać doprowadzenie do nieszczęścia - mówi w rozmowie z PAP.
Pożar miał miejsce z tyłu budynku, spaleniu uległa instalacja gazowa. - Ze ściany odpadł tynk, a ona cała była popalona. To nie było zwykłe zaprószenie ognia. Na szczęście sąsiedzi wszystko ugasili. To mogło się skończyć tragicznie. Uratowali nam życie. To pewne. Jestem im za to bardzo wdzięczny - dziękował Brejza. Dodał również, że jego dzieci spały w części, która była zagrożona.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.