Zmierzch carycy
Jeśli instytucje mają charakter, jeśli mają coś w rodzaju zbiorowej osobowości, to TVP i Nina Terentiew są jak dwie krople wody. Inteligentne i utalentowane. Oportunistyczne. Wiedzące, skąd wiatr wieje, i potrafiące się w porę ustawić. To pozwoliło im przetrwać wszystkich kolejnych prezesów od połowy lat 80., przez Jerzego Urbana, Andrzeja Drawicza, aż do Bronisława Wildsteina - piszą Amelia Łukasiak, Jerzy Jachowicz i Jacek Romanowicz w tygodniku "Newsweek".
22.05.2006 | aktual.: 22.05.2006 12:10
I jeśli ktokolwiek miałby ucieleśniać model postawy najpełniej oddający specyfikę instytucji przy ulicy Woronicza - to właśnie pani dyrektor Dwójki. Przyglądając się jej drodze życiowej, widzimy skupioną jak w soczewce historię polskiej telewizji ostatnich 30 lat. Być może powołanie Wildsteina zamknie tę długą epokę. Być może, ale wcale nie na pewno.
Nie takich rewolucjonistów TVP zdołała już połknąć i przetrawić. Nina Terentiew pracuje tu od lat 70., szybko została gwiazdą, prowadząc liczące się i popularne programy kulturalne, m.in. "Pegaz" oraz "XYZ". W 1986 roku trafiła do telewizyjnej nomenklatury - została szefową redakcji publicystyki. W III RP nadal pięła się w górę, a w 1998 roku Robert Kwiatkowski powołał ją na stanowisko dyrektora TVP2, które pełni do dziś.
Jej nazwisko tak zrosło się z telewizyjną Dwójką, że nawet Wildstein pytany o wymianę dyrektora Programu Drugiego zażartował, że będzie trzeba ogłosić konkurs na Ninę Terentiew. Nie bez przyczyny podwładni nazywają ją carycą.
Dwójką rządzi niepodzielnie - były szef sportu w TVP Tomasz Ziółkowski wspomina, że za czasów jego prawie rocznej pracy w telewizji odbyły się tylko dwa kolegia dla szefów redakcji. Przy czym podczas jednego zastanawiano się tylko nad tym, do kogo należy wysłać kartki świąteczne.
Dziś czasy carycy Niny najwyraźniej dobiegają końca - nie tylko dlatego, że ma skończyła 60 lat i mogłaby odejść na emeryturę, ale także dlatego, że z jej działalnością w TVP kojarzy się wiele spraw, które nowy prezes Bronisław Wildstein chciałby zmienić: począwszy od kosztownych umów z producentami zewnętrznymi przez ciągłe obniżanie się poziomu telewizyjnej rozrywki aż po stale spadającą rangę "Panoramy" - jedynego programu informacyjnego Dwójki - piszą Amelia Łukasiak, Jerzy Jachowicz i Jacek Romanowicz w tygodniku "Newsweek".