Zmiana strategii KO. "Mniej o Kaczyńskim". Rusza kampania Marszu Miliona Serc
- Oni mają referendum, my mamy marsz - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską jeden z czołowych sztabowców Koalicji Obywatelskiej. Jak słyszymy, największa formacja opozycyjna rusza z masową akcją profrekwencyjną dotyczącą Marszu Miliona Serc 1 października. KO zmienia też strategię.
11.09.2023 | aktual.: 12.09.2023 09:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Będzie więcej pozytywnej kampanii i wyjścia do przodu z naszymi konkretami programowymi. Mniej będziemy mówić o Kaczyńskim - zapowiadają nasi rozmówcy z KO.
To nowość. Dotychczas prezes PiS był w centrum negatywnej kampanii wymierzonej w rządzących. W ubiegłym tygodniu sztab KO ruszył nawet z banerami i billboardami, na których zamieszczona była zdeformowana twarz Jarosława Kaczyńskiego z podpisem: "To ja jestem zagrożeniem".
Ale ten etap - "straszenia" Kaczyńskim - ma być zrównoważony kampanią "pozytywną", nastawioną na promowanie nowego programu KO i zachęcanie do udziału w Marszu Miliona Serc 1 października w Warszawie.
- Nasi liderzy ruszają w jeszcze intensywniejszą trasę. Duży objazd szykuje Rafał Trzaskowski, który maksymalnie zaangażuje się w kampanię. W trasie cały czas będzie Donald, swoje będzie robić również Michał Kołodziejczak. Walczymy też o odzyskanie inicjatywy w sieci - zapowiadają nasi rozmówcy z partii Tuska.
Jeden z nich przyznaje: - Po udanej sobocie będziemy kuć żelazo, póki gorące.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Aspiracje" słowem kluczem
Jak twierdzą w Platformie, najbliższe trzy tygodnie - do marszu w Warszawie - będą najintensywniejsze w prowadzonej dotychczas kampanii. Nasi rozmówcy zdają sobie sprawę, że trzeba nadrobić czas przygotowań do konwencji programowej PO.
- Przez ostatnie kilkanaście dni skupiliśmy się tylko na tym. Pozwoliliśmy PiS-owi wystrzelać się z ich odgrzewanych kotletów, a dzięki temu wjechaliśmy "na pełnej" z naszymi 100 konkretami - tłumaczy polityk KO.
Według naszych informacji 100 konkretów zostało przygotowanych tak: każdy ma znaleźć coś dla siebie. Dlatego - mówi jeden ze sztabowców - "adresatem naszego programu jest każdy Polak".
Teraz - jak mówią w Platformie - należy program "stargetować" do konkretnych grup wyborców i promować go w całej Polsce - na spotkaniach bezpośrednich i poprzez akcję promocyjną w mediach społecznościowych.
Jak mówią nasze źródła w KO, "ludzie muszą mieć poczucie, że zmiana władzy będzie dla nich oznaczać, że będzie im lepiej". - Po prostu. Ludzie chcą żyć lepiej, chcą normalności, chcą naprawdę czuć się bezpiecznie pod każdym względem. PiS, wbrew ich hasłu, im tego nie daje. Słyszymy to na wszystkich spotkaniach, wychodzi nam to w badaniach - twierdzi jeden z rozmówców.
Wszyscy podkreślają jedno słowo: aspiracje. - To będzie słowo klucz tego etapu kampanii - twierdzą sztabowcy KO.
Koniec ze "straszeniem Kaczyńskim?" Wyborcy chcą jednego
Zdaniem czołowych polityków Platformy to właśnie pobudzaniem aspiracji oraz programem nastawionym na przyszłość, realizującym - jak mówią - "najbardziej namacalne potrzeby ekonomiczne wyborców", można zmobilizować niezdecydowanych.
- To niezdecydowany dziś elektorat zdecyduje o tym, kto będzie rządzić. Ci, co mieli być zmobilizowani, już są zmobilizowani. Ten etap jest już za nami. Teraz chcemy przekonać do głosowania tych, którzy do polityki są ogólnie zniechęceni lub nie wiedzą jeszcze, na kogo głosować - tłumaczy polityk Platformy.
Jak podkreśla, z badań - nie tylko tych publikowanych oficjalnie - wynika, że to Koalicja Obywatelska ma największy potencjał do przyciągnięcia do siebie "nowych" wyborców. Takich, którzy nie deklarowali dotychczas poparcia dla którejkolwiek z partii. A których polityka dziś drażni, niczym "brzęcząca mucha".
Inny rozmówca dodaje: - Ludzi w większości nie interesują personalia, koalicje, polityczne gierki. Chcą mieć po prostu lepiej w życiu. Oczekują spokoju.
Rozmówcy z PO: - Na mówienie o tym będziemy stawiać. Samym nagłaśnianiem afer PiS-u nie wygramy. Niektórzy już tym wymiotują, mają dość tej "brudnej polityki", po prostu czekają na to, aż ich rozliczymy.
Znamienne, że podczas ostatniej konwencji KO 9 września sam Rafał Trzaskowski - który ma być mocno aktywny w kampanii - stwierdził, że wymienianie nazwiska prezesa i mówienie o jego partii nie ma (na tym etapie) większego sensu.
- Po raz pierwszy od dawna zobaczyliśmy Platformę, która prowadzi kampanię pozytywną, która nie tylko straszy PiS-em, ale opowiada o Polsce, jakiej chce - zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Sławomir Sowiński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Kłopotem KO jest to, że od kilku tygodni PiS znów ucieka jej w sondażach. A mniejsi partnerzy - zwłaszcza Trzecia Droga - są zagrożeni wypadnięciem poza Sejm. Dlatego też największa partia opozycyjna musi szukać nowych sposobów, by dogonić formację Kaczyńskiego. I nie dać "zejść pod wodę" potencjalnym koalicjantom.
Tusk powinien zrezygnować z marszu? "Bardzo zaryzykował"
O Kaczyńskim i aferach PiS z pewnością wspominać będzie wciąż Donald Tusk, który nie zwalnia kampanijnego tempa. Jedyne, co dziwiło w ostatnim czasie niektórych analityków i obserwatorów sceny politycznej, to to, że lider PO nie mówi prawie nic o szykowanym na 1 października marszu.
A warto przypomnieć: Tusk kilka tygodni temu mówił o tym, że w stolicy ma pojawić się przynajmniej milion demonstrujących. To bardzo wysoko postawiona poprzeczka.
Na tyle wysoko, że niektórzy nasi rozmówcy sugerują wręcz, iż Tusk powinien zrezygnować z zapowiadanej formuły marszu.
- To byłoby racjonalne. Warto zauważyć, że nawet podczas konwencji KO Donald Tusk o marszu nie mówił. Może zdano sobie sprawę, że nic dwa razy się nie zdarza? - zastanawia się prof. Sławomir Sowiński.
Zobacz także
Jak dodaje nasz rozmówca, Koalicji Obywatelskiej będzie niezwykle trudno zgromadzić 1 października milion zwolenników w Warszawie, a sam Tusk - mówiąc o takiej frekwencji - podjął wielkie ryzyko. - Być może KO zmieni formułę tego wydarzenia? Nie wykluczam, że tak się stanie - twierdzi politolog.
Zdaniem niektórych naszych rozmówców w KO, Tusk faktycznie mógł przelicytować, mówiąc o milionie ludzi na ulicach stolicy. - Donald zagrał va banque. Teraz to na jego barkach leży to, czy zmobilizuje tylu ludzi - przekonują działacze Platformy.
Jedno jest pewne: KO z marszu 1 października nie zrezygnuje. - To byłaby kompromitacja, nie do wytłumaczenia dla wyborców - komentuje jeden z rozmówców.
Z Donaldem Tuskiem o formule marszu chcą rozmawiać inni liderzy opozycji - słyszymy. Do spotkania liderów może dojść już wkrótce; rozmowa ma dotyczyć m.in. ewentualnej współpracy po wyborach.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl