Wielka Brytania. Izba Gmin odrzuciła wszystkie propozycje ws. brexitu
W środę wieczorem w brytyjskim parlamencie odbyły się "orientacyjne" głosowania ws. brexitu. Izba Gmin zgodziła się na przesunięcie daty z 29 marca na 12 kwietnia lub 22 maja. Jednocześnie odrzucono wszystkie osiem wersji wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
27.03.2019 | aktual.: 28.03.2019 07:12
Za zmianą daty brexitu było 441 członków Izby, przeciw - 105. To wynik pierwszego z ośmiu głosowań, nie są wiążące dla rządu.
Jednak parlament brytyjski odrzucił wszystkie osiem wersji wyjścia z brexitu. Wśród propozycji był twardy brexit, drugie referendum, a nawet porzucenie brexitu. Głosowanie nad alternatywnymi scenariuszami opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię miało być sposobem na znalezienie wyjścia z impasu, w jakim znalazł się proces brexitu po dwukrotnym odrzuceniu umowy Theresy May.
Proces głosowania był równie alternatywny, jak niektóre pomysły na przeprowadzenie brexitu. Nie było tradycyjnego głosowania z podnoszeniem rąk, lecz posłowie samodzielnie zakreślali na kartkach odpowiednie pola przy wszystkich ośmiu propozycjach.
Po tym, jak za sprawą zbuntowanych posłów Partii Konserwatywnej Izba Gmin przyjęła uchwałę znoszącą pierwszeństwo rządowych ustaw w głosowaniach, parlament de facto przejął kontrolę nad brexitem.
Pojawiło się aż szesnaście propozycji, ale do głosowania spiker Izby Gmin John Bercow dopuścił tylko połowę z nich. Plan zakładał, że jeśli któraś z propozycji uzyska bezwzględną większość, może zostać skierowana do właściwego, wiążącego prawnie głosowania w poniedziałek.
W zeszłym tygodniu podczas szczytu w Brukseli unijni przywódcy warunkowo zgodzili się na odłożenia brexitu z 29 marca na 12 kwietnia lub 22 maja. Izba Gmin musi jednak przyjąć umowę w sprawie brexitu najpóźniej do 12 kwietnia.
Sytuacja zmieniła się, gdy podczas zamkniętego spotkania posłów Partii Konserwatywnej w środę Theresa May zapowiedziała, że poda się do dymisji przed kolejną fazą negocjacji, choć nie podała konkretnej daty.
Taką deklarację szefowej brytyjskiego rządu wymusili zbuntowani posłowie Partii Konserwatywnej. Ustąpienie May miało być warunkiem zakończenia rebelii wśród Torysów.
Warunkiem rezygnacji May ze stanowiska premiera przed kolejną fazą negocjacji w sprawie brexitu ma być przyjęcie przez parlament jej umowy z Unią Europejską. Może się to okazać jednak trudne, ponieważ w obu dotychczasowych głosowaniach w Izbie Gmin umowa Theresy May przepadła z kretesem.
Przygotowany dokument został odrzucony przez brytyjski parlament dwukrotnie - 15 stycznia i 12 marca. W drugim głosowaniu Izba Gmin odrzuciła umowę większością 149 głosów.
Wiele wskazuje na to, że May nadal nie ma większości, ale możliwe, że jej zapowiedź opuszczenia fotela premiera skłoni buntowników w Partii Konserwatywnej do zagłosowania za jej umową, jeśli w ogóle do takiego głosowania dojdzie w najbliższych dniach. Poparcie dla Theresy May niespodziewanie ogłosił w środę Boris Johnson, były szef MSZ, a zarazem główny adwersarz May w łonie Partii Konserwatywnej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl