Zmarła z wycieńczenia, a z jej ran wychodziły robaki
Przyczyną śmierci 77-letniej legniczanki było skrajne wyniszczenie organizmu. Tak wynika z ustaleń sekcji zwłok zmarłej kobiety. Stwierdzono u niej zanik mięśni, tkanki podskórnej, rozległe odleżyny z martwicą i ropne zapalenie oskrzeli. Kobieta miała potworne odleżyny na plecach. W otwartych ranach, z których wychodziły robaki, widać było endoprotezę.
27.08.2008 | aktual.: 27.08.2008 11:26
O tej bulwersującej sprawie napisali jako pierwsi dziennikarze "Gazety Wrocławskiej" w miniony piątek. Kilka dni wcześniej do legnickiego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego karetka przywiozła nieprzytomną legniczankę.
Była skrajnie wycieńczona i odwodniona. Lekarze nie dawali jej dużych szans na przeżycie. Szpital powiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Jednak ustalenie winnych, którzy doprowadzili do takiego stanu, nie będzie proste.
77-letnia kobieta była pod opieką firmy Gwarant. Kierowniczka jej legnickiego oddziału Barbara Idczak twierdzi, że chora miała córkę, która się nią nie zajmowała. Opiekunka zaś miała przychodzić co sześć godzin, ale opiekowała się nią nawet w nocy. Wielokrotnie wzywaliśmy pogotowie, aby zawiozło kobietę do szpitala - zapewnia kierowniczka. Niestety nie trafiała na oddział. Staraliśmy się też o miejsce w zakładzie opiekuńczym, ale tam nie było wolnych łóżek.
Grażyna Sokołowska, rzeczniczka praw pacjenta, mówi, że chora strasznie cierpiała. Brakuje właśnie miejsc w takich zakładach - dodaje. To jest poważny problem. Prokuratura sprawdzi, czy winę za doprowadzenie do takiego stanu ponosi opiekunka, czy lekarze, którzy zajmowali się staruszką. Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną - mówi Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Wypowiedzą się biegli. Przesłuchamy lekarzy i opiekunów.
Zygmunt Mułekv