Zmarła na kuchennym krześle. Znaleźli ją po dwóch latach
Włoska prokuratura wszczęły śledztwo w sprawie śmierci Marinelli Beretty. Wcześniej policjanci weszli do zaniedbanego domu, w którym dokonali makabrycznego odkrycia.
70-letnia Marinella Beretta mieszkała w dzielnicy Prestino w Como. Według dziennika "Il Giorno" kobieta po raz ostatni była widziana przez sąsiadów w 2019 r., gdy sprzedała nieruchomość pewnemu Szwajcarowi.
Beretta ustaliła z nim jednak, że dalej będzie mogła zamieszkiwać dom. Mężczyzna przelewał jej też co miesiąc 500 euro, ale od 2019 r. nie miał z nią żadnego kontaktu.
Sąsiedzi 70-latki byli przekonani, że kobieta się wyprowadziła
Sprawa wyjaśniła się po tym jak w ubiegłym tygodniu przez teren Włochy przeszły potężne wichury. Wiatr nie oszczędził drzew w ogrodzie Beretty, niektóre konary stworzyły nawet zagrożenie dla pobliskich domów.
Początkowo sąsiedzi chcieli sami rozwiązać problem. Dzwonili do drzwi, pukali w okna, jednak nie mogli nawiązać kontaktu z właścicielką posesji. Inni sąsiedzi byli przekonani, że 70-latka już dawno się wyprowadziła. Mówili, że najprawdopodobniej przeniosła się do Ligurii.
Ostatecznie udało im się dowiedzieć, kto jest nowym właścicielem posiadłości. Skontaktowali się ze Szwajcarem, który też nie mógł skontaktować się z Berettą. W końcu poinformował o sprawię policję.
- Zastaliśmy zaniedbany dom, który wydawał się być niezamieszkany. Listy i reklamy wysypywały się ze skrzynki pocztowej, a podjazd był zarośnięty - relacjonował w rozmowie z TGCom24 Francesco Fiore, rzecznik prasowy lokalnej policji.
Służby nie mogły dostać się do środka. Po uzyskaniu stosownej zgody na miejsce zostali wezwani strażacy, którzy wyważyli drzwi.
70-latka zmarła w kuchni
Oczom mundurowych ukazał się makabryczny widok. Kobieta zmarła w domu, prawdopodobnie z powodu choroby, siedząc na kuchennym krześle. - Jej ciało było w znacznym stanie rozkładu i tkwiło tam od września 2019 r. Według dziennika "Corriere della Sera" ten miesiąc należy uznać za datę śmierci 70-latki.
Ciało kobiety zostało przewiezione do szpitala Świętej Anny, gdzie czekało na decyzję śledczych. Ostatecznie uznano, że sekcja zwłok nie jest konieczna. W mieszkaniu 70-latki nie było bowiem śladów, które wskazywałyby na to, że do jej śmierci przyczyniły się osoby trzecie. Śledczy uważają, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych.
"Nikt nie może zostać sam"
Historia seniorki poruszyła włoską prasę. Sprawę skomentowała m.in. Elena Bonetti, włoska minister równości szans i rodziny.
"To, co się przydarzyło pani Marinelli Beretcie z gminy Como, ta zapomniana samotność, dotyka teraz nasze sumienia. Uhonorowanie jej życia jest obowiązkiem społeczności, która chce pozostać jednością. Nasze horyzonty nie mogą się kończyć tam, gdzie życie prywatne, powinniśmy pamiętać o tym, żeby dbać o więzi między nami. Bo dbanie o innych to zadanie rodziny, instytucji i nasz obywatelski obowiązek: nikt nie może zostać sam" - napisała w mediach społecznościowych.
Śledczym nie udało się dotrzeć do bliskich kobiety. Według ustaleń kobieta nie miała męża, dzieci ani krewnych. Nie była pod opieką lekarza rodzinnego. Była po prostu sama.
Samotność jest zmorą włoskiego społeczeństwa. Jak wynika z raportu Istituto Nazionale di Statistica (włoski urząd statystyczny) z 2018 r., prawie 40 proc. osób powyżej 75 roku życia mieszka samotnie. Taki sam procent seniorów nie ma krewnych i przyjaciół, do których mogliby się zwrócić w potrzebie.
Czytaj też:
Źródło: "Il Giorno", "Corriere della Sera", tvn24.pl