Zmarła czwarta ofiara zamachu w Charkowie
W Charkowie na północnym wschodzie Ukrainy zmarła czwarta ofiara zamachu terrorystycznego, do którego doszło w niedzielę podczas marszu pokojowego z okazji pierwszej rocznicy zwycięstwa tzw. Rewolucji Godności.
Zmarły to 18-letni student jednej z charkowskich uczelni, Mykoła Melnyczuk - poinformował deputowany do ukraińskiego parlamentu i doradca szefa MSW Anton Heraszczenko.
Melnyczuk "został czwartym niewinnym charkowianinem, który zginął z rąk organizacji terrorystycznej 'Charkowscy Terroryści-Partyzanci'" - napisał na swoim Facebooku.
W poniedziałek od odniesionych w zamachu ran zmarł 15-letni chłopiec. Dwie inne ofiary to zabici na miejscu milicjant i lokalny działacz Euromajdanu. Kilkanaście osób zostało rannych.
Poniedziałek był w Charkowie dniem żałoby. Na budynkach opuszczono flagi i odwołano imprezy rozrywkowe. Mieszkańcy miasta licznie zgromadzili się po południu przed pomnikiem ukraińskiego wieszcza narodowego Tarasa Szewczenki. Składali tam kwiaty i zapalali znicze dla upamiętnienia ofiar tragedii.
"Ślady prowadzą do Rosji"
Do zamachu doszło w niedzielę rano. W uczestników marszu rzucono ładunek wybuchowy. Jeszcze tego samego dnia zatrzymano cztery osoby, a Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) podała, że podejrzani o zamach przeszli szkolenie i otrzymali broń w Rosji. - Ślady prowadzą do Biełgorodu w Federacji Rosyjskiej. Akcja była długo planowana, a jej celem było to, by zginęli ludzie - oznajmił wówczas doradca szefa SBU Markijan Łubkiwski.
Łubkiwski powiedział też, że SBU zapobiegła analogicznemu atakowi w Odessie. Jak wyjaśnił, SBU i MSW przechwyciły tam ładunek wybuchowy, w którym wykorzystano trotyl.