Zmarła, czekając na karetkę. Są wyniki kontroli
Nowe informacje w sprawie śmieci 60-latki, która zmarła po kilkudziesięciu minutach oczekiwania na karetkę. Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł przeprowadził kontrolę i podzielił się jej wynikami.
28.05.2021 10:00
Zgodnie z komunikatem zespołu prasowego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego (MUW) w Warszawie, sprawa została szczegółowo przeanalizowana.
W ocenie służb nie było nieprawidłowości w działaniach dyspozytorów, ale faktem jest, że w tym czasie brakowało karetek w Warszawie.
Jak poinformował urząd, pierwsza rozmowa z operatorem Centrum Powiadamiania Ratunkowego (CPR) odbyła się 29 marca o godzinie 21:12:53 i trwała ok. 5 minut.
Zobacz też: Pogoda na weekend. Synoptyk IMGW posłańcem złych wieści. Sprawdź nową prognozę
- W trakcie rozmowy operator zebrał wywiad medyczny od osoby zgłaszającej, następnie na jego podstawie zakwalifikowano zgłoszenie w kodzie pilności 2 (to znaczy, że jako niezbędny określono wyjazd zespołu ratownictwa medycznego do stanu nagłego zagrożenia zdrowotnego, wymagającego podjęcia medycznych czynności ratunkowych - red.) - przekazali przedstawiciele urzędu.
Następnie rozpoczęła się procedura poszukiwania wolnego Zespołu Ratownictwa Medycznego (ZRM), zgodnie z nadanym kodem pilności.
Ponadto, jak oceniły służby wojewody, "dyspozytor medyczny prawidłowo ocenił kod pilności zgłoszenia". Karetka nie pojechała od razu do chorej ze względu na niedostępność wszystkich ZRM w Warszawie w tym czasie. Uargumentowano to przede wszystkim realizowaniem innych zgłoszeń.
Drugie zgłoszenie z innym kodem pilności
Jak dodaje zespół prasowy, kolejne zgłoszenie w tej sprawie miało miejsce o godzinie 21:46:34.
- Na podstawie wywiadu medycznego operator CPR niezwłocznie zakwalifikował je w kodzie pilności 1 (oznacza to niezbędny natychmiastowy wyjazd Zespołu Ratownictwa Medycznego, o najkrótszym przewidywanym czasie dotarcia na miejsce zdarzenia, w związku ze stanem nagłego zagrożenia zdrowotnego, wymagającym natychmiastowego podjęcia medycznych czynności ratunkowych - przyp. red.) - czytamy w komunikacie.
Operator poinstruował też rodzinę pacjentki w zakresie przeprowadzenia reanimacji, do czasu przybycia Zespołu Ratownictwa Medycznego.
Zapewnił, że "od momentu przekazania zgłoszenia w kodzie pilności 1 Zespół Ratownictwa Medycznego z Piaseczna dojechał do miejsca pobytu pacjentki w 13 minut, następnie podjął czynności ratunkowe".
Nie stwierdzono nieprawidłowości
Zgodnie z komunikatem urzędu wojewódzkiego, przy badaniu sprawy pod lupę wzięto każdy etap procedury. Wśród nich wymieniono zbieranie wywiadu, dysponowanie ZRM i dojazd do miejsca zdarzenia.
W ocenie służb wszystkie czynności wykonane przez dyspozytora medycznego były zgodne z obowiązującymi procedurami.
Piaseczno. 60-latka zmarła, czekając na karetkę
Do zdarzenia doszło 29 marca. Późnym wieczorem rodzina 60-latki wezwała telefonicznie pogotowie, kontaktując się z Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
Kobieta miała źle się czuć. Tego samego dnia przyjęła szczepienie przeciw COVID-19.
Po kilkudziesięciu minutach od zgłoszenia karetka nie przyjeżdżała, a stan pacjentki się pogarszał. Dlatego też rodzina postanowiła raz jeszcze zadzwonić na numer alarmowy.
Mimo że tym razem zespół ratowniczy przyjechał niemal natychmiast, po godzinnej reanimacji pacjentka zmarła.
Tuż po północy do 60-latki przyjechała kolejna karetka. Rodzina poinformowała ratowników, że kobieta już nie żyje.
Jak wyjaśnił zespół prasowy wojewody, późniejsze dodatkowe zlecenie wyjazdu pod adres pacjentki było pomyłką.
- Dyspozytor medyczny omyłkowo utworzył dodatkowe zlecenie wyjazdu pod adres pacjentki, u której wcześniej stwierdzono brak czynności życiowych, co skutkowało ponownym zadysponowaniem ZRM o godzinie 00:03 - podano w komunikacie.