Zmarł spadochroniarz, który wcześniej uległ wypadkowi
42-letni mężczyzna zmarł w niedzielę
wieczorem w szpitalu, w wyniku obrażeń doznanych kilka godzin wcześniej przy lądowaniu, po
skoku spadochronowym na lotnisku Krywlany w Białymstoku. Był
doświadczonym skoczkiem. Przyczyna wypadku nie jest znana.
Według informacji policji, spadochron skoczka otworzył się, ale przy zetknięciu z płytą lotniska mężczyzna doznał jakichś obrażeń. Skoczka natychmiast przewieziono do szpitala, jednak nie udało się go uratować.
Nie wiadomo jeszcze, co mogło być przyczyną wypadku i w wyniku jakich obrażeń zmarł.
Jak dowiedziała się PAP ze źródeł w Aeroklubie Białostockim, był to rutynowy skok z dużej wysokości, przy którym skoczkowie najpierw spadają bez otwierania spadochronu, potem go uruchamiają, by bezpiecznie wylądować.
Jak wynika z tych informacji, wyglądało to tak, że spadochron otworzył się, ale skoczek ze zbyt dużą prędkością wylądował na ziemi.
W poniedziałek do Białegostoku mają przyjechać przedstawiciele komisji badającej wypadki lotnicze, która rutynowo zajmuje się wyjaśnieniem przyczyn tego typu zdarzeń. Własne śledztwo będzie też prowadziła białostocka prokuratura.