PolskaZmarł, bo nie przyjechała karetka

Zmarł, bo nie przyjechała karetka

Elbląska policja wszczęła dochodzenie
w sprawie śmierci 10-miesięcznego chłopczyka. W sobotę jego matka
bezskutecznie wzywała na pomoc elbląskie pogotowie. W końcu
zawiozła dziecko do szpitala taksówką. Lekarze byli jednak
bezradni - chłopiec zmarł.

10.01.2004 | aktual.: 10.01.2004 20:41

Obraz
© (RadioZet)

Policja przyjęła zawiadomienie w tej sprawie, złożone przez matkę 10-miesięcznego Szymona. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mogło dojść do zaniedbania obowiązków przez dyspozytorkę elbląskiego pogotowia. Policja zabezpieczyła taśmy z nagraniami zgłoszeń w stacji pogotowia.

"Matka chłopca zaniepokojona jego złym stanem zdrowia, wezwała karetkę po godz. 3.00 w nocy. Po 20 minutach ponownie dzwoniła na pogotowie, ale nikt nie odbierał telefonu. Analiza wskazuje, że w tym czasie nie było innych wezwań, a to oznacza, że karetki mogły być na miejscu" - powiedziała rzeczniczka elbląskiej policji Alina Zając.

Po bezskutecznym oczekiwaniu na pomoc mama Szymona zadzwoniła po taksówkę i dotarła z chłopcem do szpitala ok. 5.00 rano. Lekarze byli jednak bezradni. Okazało się, że dziecko miało zakażenie krwi, a życie mogła mu uratować przeprowadzona w odpowiednim czasie transfuzja krwi. Dziecko zmarło ok. godz. 7.00.

Policji nie udało się dotąd przesłuchać dyspozytorki, ponieważ kobieta jest w szoku. Sprawę zbada elbląska prokuratura.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)