Zły prognostyk dla rządzących. Sondaż dla WP ostrzeżeniem dla Trzaskowskiego i Tuska

Prawo i Sprawiedliwość wysuwa się na prowadzenie w najnowszym sondażu dla Wirtualnej Polski. Partia Jarosława Kaczyńskiego notuje 29,6 proc. poparcia. To nieznaczny, ale jednak wzrost - o 0,8 pkt proc. od początku kwietnia. 

Z kolei Koalicja Obywatelska - dotychczasowy lider - zanotowała już bardzo zauważalny spadek. Formacja Donalda Tuska może liczyć na 28,6 proc. głosów, a to oznacza stratę aż 6,3 pkt proc.

Eksperci - jak politolog dr Krzysztof Piekarski czy prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski - wskazują, że spadek notowań dla KO wiąże się ze spadkiem poparcia dla Rafała Trzaskowskiego. 

- Widać, że jak Trzaskowski zaczyna tracić, to pociąga to również za sobą spadek notowań Platformy Obywatelskiej - mówi nam dr Piekarski. 

Szef OGB zauważa z kolei, że "wyniki partyjne dziś są wypadkową kampanii kandydatów na prezydenta". - Jak idzie dobrze, to wyniki idą w górę, jak idzie źle, to idą w dół. Tu jest dziś skupiona wyobraźnia wyborców - stwierdza.

Politycy KO nie chcą odnosić się do sondaży - zwłaszcza że do wyborów parlamentarnych daleko - niemniej wskazują nieoficjalnie, że przyczyn ewentualnych spadków nie należy doszukiwać się tylko w kampanii.

Przedstawiciele koalicji sugerują, że spadek notowań może być związany m.in. ze zbyt wolnym procesem rozliczeń. Z aresztu wyszli już były szef RARS Michał Kuczmierowski i polityk PiS Dariusz Matecki. Zbigniewa Ziobry nie jest w stanie przesłuchać sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa - bardzo krytykowana w KO - a kilka dni temu poinformowano, że Interpol nie zamierza ścigać byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego czerwoną notą. 

- Klapa za klapą - mówią w kuluarach ludzie z koalicji. 

- Tacy ludzie jak Ziobro, Mejza czy Macierewicz już dawno powinni być sądzeni. Takie przekonanie mają nasi wyborcy i słusznie. Część z nich rozumie skomplikowania procesu, ale część myśli prosto: mieli siedzieć i nie siedzą - przyznaje rozmówca z KO. 

Wielu wyborców - nawet tych skrajnie niechętnych PiS-owi - jest zawiedzionych obecną koalicją. Przyznają to nie tylko politycy z obozu rządzącego, ale wskazują na to badania - jak te dla tygodnika "Polityka". Na pytanie w badaniu IBRIS, "czy rządząca koalicja spełnia moje oczekiwania", tylko 6,5 proc. respondentów odpowiedziało, że "zdecydowanie spełnia", a 30 proc., że "raczej spełnia". Większość jednak jest niezadowolona. Odpowiedzi "raczej nie spełnia" udzieliło 23 proc. ankietowanych, a "zdecydowanie nie spełnia" - 34 proc. To daje prawie 60 proc. niezadowolonych.

Wyborcy widzą też nieustanne spory w Sejmie, których skutkiem jest niezdolność koalicji do uchwalania kluczowych (i co ważne - obiecanych w kampanii) ustaw. 

Z badania CBOS wynika, że w kwietniu pracę Sejmu - gdzie większość ma Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga - źle ocenia ponad połowa Polaków (56 proc.), co w stosunku do marcowego badania oznacza wzrost o 6 pkt proc. Jednocześnie coraz mniej badanych pozytywnie ocenia pracę Sejmu: dobrze wypowiedziało się o niej w kwietniu zaledwie 29 proc. ankietowanych - a to spadek o aż 7 pkt. proc.

Złe oceny zbiera także rząd Donalda Tuska. "W porównaniu z marcem odsetek zwolenników urzędującego gabinetu obniżył się o 2 pkt. proc. i o tyle samo wzrósł odsetek jego przeciwników. Poparcie dla rządu deklaruje obecnie nieco więcej niż co trzeci dorosły Polak (34 proc.), natomiast jego przeciwnikiem jest 50 proc. - zwraca uwagę rządowy CBOS. 

Jak czytamy w raporcie, nadal ponad połowa dorosłych Polaków (53 proc.) jest zdania, że polityka obecnego rządu nie stwarza szans na poprawę sytuacji gospodarczej, a przeciwnego zdania jest tylko nieco więcej niż jedna trzecia badanych (36 proc.). 

Powodów do radości nie ma również sam premier Tusk. "W stosunku do marca oceny premiera minimalnie się pogorszyły, powracając do stanu z lutego. Obecnie zadowolenie z faktu, że Donald Tusk sprawuje funkcję szefa rządu, wyraża niespełna dwie piąte badanych (37 proc., spadek o 1 pkt proc.), natomiast połowa dorosłych Polaków (51 proc.) nie jest zadowolona z tego, że jest on premierem" - zwraca uwagę CBOS (co warto podkreślić - podlegający pod rząd).

W badaniu dla Onetu z kolei również ponad połowa respondentów deklaruje brak zaufania do szefa rządu (choć Donald Tusk w tym rankingu jest nadal wyżej, niż choćby Jarosław Kaczyński). 

Z tego też powodu - jak przyznają nieoficjalnie sami politycy KO - zaangażowanie Tuska w kampanię Trzaskowskiego mogłoby mu zaszkodzić. Podobnie uważają eksperci. 

Jak twierdzi politolog prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego, "dla sztabu Rafała Trzaskowskiego głównym problemem nie jest Karol Nawrocki czy Sławomir Mentzen, ale właśnie Donald Tusk". - Zwolennicy Tuska i tak są po tej samej stronie, co Rafał Trzaskowski. Natomiast Tusk w porównaniu do Trzaskowskiego jest politykiem dużo bardziej wyrazistym, z bardzo licznym antyfanklubem, którego liczebność wykracza poza elektorat PiS. A Trzaskowski nie potrzebuje zwiększenia bipolaryzacji, tylko poszerzania tzw. szarej strefy wyborców, głównie tych wątpiących - wyjaśnia politolog. 

Podobnie uważają niektórzy świetnie zorientowani w sytuacji w obozie władzy publicyści.

"Jeśli do drugiej tury wejdzie Nawrocki, PiS zrobi wszystko, by sprowadzić wybory prezydenckie do referendum nad rządem Tuska. Nie wiem, czy sztab Trzaskowskiego ma pomysł, jak na to odpowiedzieć. Jedno jest pewne, w tych wyborach Trzaskowski nie może liczyć na Tuska. Udział premiera w kampanii byłby tylko obciążeniem. Kandydat KO będzie musiał się odciąć od własnej partii i jej dokonań - i to widowiskowo" - pisała w tym tygodniu w "Newsweeku" dziennikarka Renata Grochal.

Rozmówcy z KO nie są aż tak jednoznaczni w ocenie zaangażowania premiera - nawet nieoficjalnie mają obawy przed najmniejszą choćby krytyką Tuska - ale nie zaprzeczają stwierdzeniom, że kiepskie oceny rządu i koalicji nie wpływają korzystnie na kampanię Trzaskowskiego. Działa to również w drugą stronę - gdy Trzaskowski ma słabszy moment, odbija się to na ocenach jego partii. 

Kampania jest jednak dynamiczna, a sondaże mogą być wkrótce zupełnie inne. Po pierwszej turze wyborów rywalizacja zacznie się od nowa.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski