Złoto spod paznokci
Jak niegdyś na Alasce czy w Kalifornii, tak dziś w Kirgizji tłumy desperatów szukają szczęścia – złota w górskich potokach. W hierarchicznej strukturze społecznej z kruszcu żyją wszyscy – od dzieci po szefów lokalnej mafii.
Na świecie żyją tysiące ludzi, dla których złoto nigdy nie było luksusem, tylko chlebem powszednim. To poszukiwacze złota. Do najbiedniejszych regionów, gdzie ludzie gotowi są wyrywać je z ziemi gołymi rękami, należy Kirgizja. W południowej części republiki na dwa i pół tysiąca legalnych pracowników firm wydobywających złoto przypada trzy razy więcej nielegalnych poszukiwaczy, którzy pracują przedpotopowymi metodami. Praca to mordercza, ale od czasów Jacka Londona nastąpił pewien postęp: zamiast drewnianego korytka poszukiwacze używają gumowego dywanika samochodowego.
W góry po zęby
Miasto Osz w Dolinie Fergańskiej to drugi co do wielkości ośrodek miejski w Kirgizji. Jedziemy przez przedmieścia. Nasz przewodnik o jubilerskim imieniu Ałmazbek (ros. ałmaz – szmaragd – przyp. FORUM) pokazuje ładne osiedle jednopiętrowych domków. – Domy budują Kirgizi, którzy pracują w Rosji. Nieźle zarabiają – jakieś tysiąc dolarów. W ten sposób w Kirgizji formuje się klasa średnia.
Dla Kirgizji złoto to jeden z głównych towarów eksportowych – 40 proc. całego eksportu. Ale jak twierdzą mieszkańcy republiki, tyle samo „wycieka” z kraju małymi strumyczkami, a ich źródło stanowią ci, którzy pracują na czarno. Stoją po kolana w lodowatej wodzie z wiadrem, łopatą i gumowym dywanikiem samochodowym.
Dmitrij Winogradow
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".