Złodzieje nie przewidzieli jednego. Nagranie z akcji sprzed sklepu
Mieli cwany plan, ale karma wróciła szybciej niż myśleli. Funkcjonariusz po służbie zjawił się w jednym ze sklepów spożywczych w Łomży i w pewnym momencie zorientował się, że mogło dojść tu do kradzieży. Obserwacja dwóch mężczyzn w sklepie dała policjantowi do myślenia. Wszystko za sprawą rozpoznania lokalnych rabusiów, znanych funkcjonariuszom z licznych kradzieży w mieście. Intuicja policjanta nie zawiodła, a obaj panowie mieli wiele na sumieniu. Nagranie z tej akcji uchwycił jeden ze świadków zdarzenia, a teraz krótkie wideo opublikowała ku przestrodze policja. Na ujawnionym materiale widać, że policjant po służbie zatrzymał podejrzanego mężczyznę i kazał mu wracać do środka sklepu. Jak informuje KMP w Łomży, funkcjonariusz zauważył, jak złodziej bierze z półki sklepowej alkohol i wychodzi bez płacenia. Wtedy ruszył z interwencją i dokonał zatrzymania. "Policjant patrolówki robiąc zakupy w jednym z łomżyńskich sklepów zauważył znanych mu z wcześniejszych interwencji mężczyzn. Wiedział, że często są sprawcami kradzieży sklepowych. Podejrzewał, że może być tak również i tym razem. W pewnej chwili 32-latek wszedł do sklepu, a 35-latek został przed wejściem. Policjant obserwował mężczyzn i zauważył, że 32-latek bierze z półki sklepowej alkohol, jednak zamiast kierować się do kas podszedł do automatycznych drzwi wejściowych. Mężczyzna czekający na zewnątrz, chcąc umożliwić koledze wyjście ze sklepu, sam wszedł do środka i spowodował otwarcie drzwi. Nawiązał rozmowę z ochroniarzem odwracając jego uwagę. Wtedy policjant podbiegł do podejrzanego, zatrzymał go i doprowadził do pracownika ochrony. Jak się później okazało 32-latek tego dnia dokonał kradzieży innych artykułów w tym samym sklepie. Tym razem jego łupem padł alkohol o wartości blisko 100 złotych. Pracownik ochrony na miejsce wezwał patrol policji. Nietrzeźwy mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Zgodnie z kodeksem wykroczeń za kradzież grozi kara grzywny lub aresztu" - wyjaśniła policja.