Złapana na gorącym uczynku? Posłanka Leo się tłumaczy
Aleksandra Leo znalazła się w centrum krytyki po tym, jak w czwartek opublikowała na platformie X zdjęcie z wnętrza samolotu. Zapytana, czemu nie wsiadła do pociągu zamiast samolotu odparła: - Czasami jest to niemożliwe, bo tak wygląda praca posła.
Aleksandra Leo wraz z Ryszardem Petru udała się do Wrocławia, aby wspierać Izabelę Bodnar w jej kampanii na prezydenta miasta. Jednak to, co wywołało kontrowersje, to fakt, że polityczka, która jest znana ze swojego zaangażowania w kwestie ekologiczne, wybrała samolot jako środek transportu.
Wielu internautów wyraziło swoje niezadowolenie z tego wyboru, argumentując, że jako posłanka Polski 2050, która często mówi o ekologii, powinna wybrać bardziej ekologiczny środek transportu, jak pociąg.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ataki na bazy w Rosji? "Nie tylko prawo, ale obowiązek Ukrainy"
Leo się tłumaczy
- Czasami jest to niemożliwe, bo tak wygląda praca posła - odpowiedziała posłanka w TVN24. Dodała, że jej praca jako posłanki jest bardzo wymagająca i czasochłonna, wymieniając posiedzenia Sejmu, posiedzenia komisji, a także pracę w komisji wizowej.
Jak się tłumaczyła, jej obecność na konwencji Bodnar była "przy okazji" i "nie była głównym celem jej wizyty" we Wrocławiu.
- Oczywiście moglibyśmy jako parlamentarzyści wprowadzić, tak jak we Francji w 2021 roku, zakaz podróżowania samolotem na krótkich dystansach, które można pokonać koleją w 150 minut. To działa we Francji. Pytanie, czy w Polsce udźwignęłaby to kolej. Moim zdaniem niekoniecznie, ale to jest oczywiście do dyskusji - mówiła posłanka.
Czytaj także:
Źródło: TVN24