Zirytowany prof. Simon mówi o nowych groźbach. "Jestem obrażany"
Kontrowersje wokół rezygnacji większości lekarzy doradzających premierowi Mateuszowi Morawieckiemu w Radzie Medycznej nie ustają. - Jestem rozczarowany. (…) Doszło do katastrofy, jaką jest 500-700 zgonów dziennie i to mnie zirytowało - powiedział w programie "Newsroom" WP prof. Krzysztof Simon z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, wyjaśniając przyczyny swojej decyzji. Dodał, że nierealizowane przez rząd zalecenia nie są "dziwaczne", ale odpowiednie na ten moment pandemii koronawirusa. Pytany o piątą falę zakażeń, tym razem przez wariant Omikron, prof. Simon ostrzegł, że dodatkowe łóżka covidowe powstaną po zabraniu ich innym oddziałom, a w szpitalach może zabraknąć personelu. - To jest opowiadanie dla gawiedzi - komentował lekarz, przywołując przykład pacjenta, który skarżył się, iż nie ma kto podać mu śniadania. - Ani paszportów covidowych, ani walki z ruchami antycovidowymi, "dzikie występy" posła Brauna, chodzenie bez masek. Jak tak można funkcjonować? - pytał gość Mateusza Ratajczaka. Prof. Simon zaznaczył, że obrażają go zarzuty o zarabianiu na udziale w pracach Rady Medycznej, bo nie pobierał za to wynagrodzenia. - Kolejny pseudopatriota wysłał mi pogróżki, że poderżnie mi gardło - dodał. Komentując kłopoty tenisisty Novaka Djokovicia w Australii, lekarz stwierdził, że to wybitny sportowiec, ale i "zwykły warchoł".