PolitykaSprzeciw posłanek. Konsekwencje mogą być bolesne. "Bliżej im do ziobrystów niż do PiS"

Sprzeciw posłanek. Konsekwencje mogą być bolesne. "Bliżej im do ziobrystów niż do PiS"

Parlamentarzyści klubu PiS, którzy zagłosowali przeciw ratyfikacji decyzji o zasobach własnych UE, nie mają większych szans na start z list PiS w kolejnych wyborach parlamentarnych - twierdzą dziś nieoficjalnie politycy klubu PiS. - Doraźne konsekwencje nie mają być dotkliwe - słyszymy. Ale już długoterminowe: owszem.

Na zdjęciu Małgorzata Janowska oraz Anna Maria Sierakowska
Na zdjęciu Małgorzata Janowska oraz Anna Maria Sierakowska
Źródło zdjęć: © East News
Michał Wróblewski

Wbrew dyscyplinie klubowej zarządzonej przez marszałka Ryszarda Terleckiego zagłosowały m.in. Małgorzata Janowska i Anna Maria Siarkowska.

Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, niewykluczone, że w przypadku samodzielnego startu Solidarnej Polski w wyborach w 2023 roku, partia Zbigniewa Ziobry złoży ofertę posłankom. - Drzwi do nas są otwarte - słyszymy od ziobrystów.

Oni także zagłosowali przeciwko ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE wbrew władzom PiS.

Decyzja o karach dla posłów w przyszłym tygodniu

- O karach zdecyduje prezydium i kierownictwo klubu parlamentarnego, tak jest za każdym razem - mówi Wirtualnej Polsce zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel.

- Uważam, że jeżeli w ramach klubu jest dyskusja, a następnie podejmujemy decyzję i ta decyzja jest związana z dyscypliną klubową, to każdy, kto tę dyscyplinę łamie, powinien liczyć się z konsekwencjami - podkreśla w rozmowie z nami polityk PiS.

A szef Komitetu Wykonawczego PiS, Krzysztof Sobolewski, w RMF FM dodaje: "Na pewno będą konsekwencje i to mogę zapewnić. Krótkoterminowe i długoterminowe".

Posłanki Małgorzata Janowska i Anna Maria Siarkowska w rozmowie z Wirtualną Polską: - Nikt z nami jeszcze o żadnych konsekwencjach nie rozmawiał.

Coraz ciaśniej w klubie PiS

Jak pisaliśmy we wtorek w Wirtualnej Polsce, prezydium klubu parlamentarnego PiS będzie decydować o karach dla tych posłów, którzy - wbrew zarządzonej dyscyplinie - zagłosowali przeciwko ratyfikacji o zwiększeniu zasobów własnych UE, potrzebnej do uruchomienia Europejskiego Funduszu Odbudowy.

Oprócz Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro, z klubu PiS przeciwko ratyfikacji głosowały posłanki Małgorzata Janowska i Anna Maria Siarkowska, a także wieloletni parlamentarzysta PiS Sławomir Zawiślak.

- Te trzy osoby nas trochę zaskoczyły, nieprzyjemnie - przyznał szef klubu PiS Ryszard Terlecki.

Jak tłumaczyła swoją decyzję posłanka Siarkowska? - Koncepcja UE jako Europy ojczyzn była elementem programu wyborczego PiS. A głosowanie nad Funduszem Odbudowy to realizacja koncepcji zgoła odmiennej, koncepcji UE jako sfederalizowanego superpaństwa - powiedziała nam parlamentarzystka klubu PiS.

- Jeśli pani Siarkowska tak radykalnie nie zgadza się z naszym programem i działaniem klubu, to nikt jej zmuszać do pozostania w klubie nie będzie - mówi nam ważny polityk PiS.

Inny: - Start z list PiS w wyborach? Nie ma na to szans.

Prezes grozi palcem

Jak słyszymy, Anna Maria Siarkowska od dłuższego czasu jest pod lupą władz klubu partii rządzącej. Politykom PiS nie podoba się aktywność posłanki: m.in. publiczne podważanie przez nią działań rządu w walce z pandemią czy opinie na temat paszportów covidowych.

- Bliżej jest jej do Konfederacji i ziobrystów niż do PiS. To radykałka, choć dość wyrachowana - twierdzi czołowy parlamentarzysta PiS.

To nie pierwszy raz, gdy poglądy Anny Marii Siarkowskiej wywołują niezadowolenie w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości.

W 2018 roku, podczas sejmowej debaty nad nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym, Siarkowska wygłosiła przemówienie krytycznie odnoszące się do złagodzonej reformy sądownictwa przygotowanej przez PiS. - Pragnę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że wycofywanie się ze słusznych reform w obszarze wymiaru sprawiedliwości, pod naciskiem instytucji unijnych wykorzystanych do walki politycznej, wyznacza granice naszej suwerenności w bardzo nieciekawym miejscu - oświadczyła z sejmowej mównicy Siarkowska, mówiąc językiem polityków Solidarnej Polski.

Kiedy schodziła z mównicy, patrzył na nią prezes Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński na oczach wszystkich pogroził Siarkowskiej palcem. Zdjęcia tej sceny obiegły wszystkie media w Polsce.

Posłanka sama ma świadomość, że nie cieszy się przesadną sympatią władz klubu PiS, czemu dała wyraz niedawno w mediach społecznościowych: "Doszły mnie słuchy, że to, co robię i mówię ostatnio, bardzo nie podoba się kierownictwu partii. Uprzedzono mnie, że mogę się spodziewać niewybrednych ataków na mnie" - napisała Siarkowska na Twitterze.

Póki co otwartych ataków ze strony władz klubu PiS nie ma, ale jest groźba ukarania parlamentarzystki za jej niesubordynację w głosowaniu nad ratyfikacją decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE. Długoterminową karą - o której mówił poseł PiS Krzysztof Sobolewski - będzie najprawdopodobniej decyzja o zamknięciu dla Siarkowskiej możliwości startu z list PiS w kolejnych wyborach.

Polityka energetyczna osią sporu w klubie

Podobny los może czekać inną parlamentarzystkę klubu PiS, Małgorzatę Janowską. Posłanka z okręgu bełchatowskiego - która otwarcie podważa słuszność polityki energetycznej rządu premiera Mateusza Morawieckiego - także zagłosowała przeciwko ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE wbrew dyscyplinie klubowej.

- Głosowałam przede wszystkim w zgodzie z programem PiS z 2015 roku. Wtedy podkreślano, że górnictwo i węgiel to "polskie złoto". Walczę o program PiS, z którym szliśmy do wyborów, walczę o suwerenność energetyczną i energetykę konwencjonalną. Zagłosowałam w zgodzie ze swoimi przekonaniami i oczekiwaniami swoich wyborców z Bełchatowa - mówi Wirtualnej Polsce posłanka Janowska.

- Czy bierze pani pod uwagę, że zostanie pani ukarana przez władze klubu i nie znajdzie się pani przez to na lisach wyborczych PiS? - dopytujemy.

- Do wyborów zostało 2,5 roku. A w sprawie głosowania nikt ze mną z władz klubu PiS jeszcze nie rozmawiał - zapewnia w rozmowie z WP Małgorzata Janowska.

Posłanka Janowska - co także jest odnotowywane w klubie PiS - ma bardzo dobre polityczne relacje z Januszem Kowalskim, posłem Solidarnej Polski, wyrzuconym z rządu przez premiera Mateusza Morawieckiego kilka miesięcy temu.

Kowalski założył niedawno zespół parlamentarny ds. suwerenności energetycznej, w kontrze do polityki premiera. Do zespołu nie zapisał się nikt z partyjną legitymacją PiS - co nie dziwi - natomiast jego aktywnymi uczestniczkami są posłanki Janowska i Siarkowska.

- Walczymy z ministrem Januszem Kowalskim o suwerenność energetyczną państwa polskiego. Bardzo się szanujemy. Szanuję ministra Kowalskiego za to, że wzniósł się ponad partykularne interesy, że odszedł z rządu w imię walki o swoje przekonania i że idzie konsekwentnie swoją drogą - mówi nam Małgorzata Janowska.

Z PiS do Solidarnej Polski? Drzwi są otwarte

Posłanki Janowska i Siarkowska dołączyły do klubu PiS w 2017 roku. Obie były wcześniej związane z kołem poselskim Republikanie. I obie wywalczyły mandat z list PiS w wyborach parlamentarnych w 2019 roku.

Teraz ich przyszłość w klubie PiS jest mocniej niż niepewna. Wiele wskazuje na to, że posłanki nie znajdą się na listach PiS w kolejnych wyborach. Ale zarówno Janowska, jak i Siarkowska, mają otwarte drzwi do Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry - o czym w nieoficjalnych rozmowach mówią sami ziobryści.

Czy transferu można spodziewać się w niedługim czasie? Nie - umowa koalicyjna między PiS, Solidarną Polską a Porozumieniem Jarosława Gowina wyklucza możliwość zmiany barw partyjnych między tymi ugrupowaniami w trakcie kadencji.

Przed wyborami parlamentarnymi będziemy mieć jednak zupełnie inną sytuację. A i sama umowa koalicyjna może być w niedługim czasie renegocjowana. I tak żaden z koalicjantów dziś jej nie przestrzega.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (329)