Ziobro ogłasza wojnę z Unią i uderza w prezydenta oraz premiera. "Trwa licytacja z Kaczyńskim"
Politycy Solidarnej Polski podczas zamkniętego spotkania zdecydowali o zaostrzeniu retoryki wobec Unii Europejskiej - dowiaduje się Wirtualna Polska. Nową strategię pierwszy zaczął realizować Zbigniew Ziobro, który w programie Poranek Siódma 9 stwierdził, że "mamy do czynienia z procesem wojny hybrydowej ze strony UE". Od tych słów dystansują się nawet niektórzy politycy PiS.
Według definicji "wojna hybrydowa" to strategia wojenna, która łączy działania konwencjonalne i niekonwencjonalne w celu osiągnięcia celów politycznych. Dopuszcza ona wykorzystywanie terroryzmu, przestępczości czy zorganizowanych akcji cybernetycznych. Mając tego świadomość, słowa ministra sprawiedliwości są szokujące.
Takie określenie - w wypowiedziach polskich polityków - było dotąd zarezerwowane niemal wyłącznie do wrogich działań Moskwy m.in. w kontekście aneksji Krymu czy destabilizacji sytuacji w innych krajach. Jarosław Kaczyński ostatnio użył go w kontekście ataków antyszczepionkowców. - Mogą być one inspirowane przez Rosję i są elementem toczącej się wojny hybrydowej - stwierdził prezes PiS w rozmowie z PAP. Najważniejsi politycy obozu władzy używali również określenia "wojna hybrydowa" w odniesieniu do wycieku maili z prywatnych skrzynek czy nielegalnych prób przekroczenia polsko-białoruskiej granicy.
Jeszcze nigdy żaden polityk z rządu nie posunął się jednak tak daleko w krytyce Unii Europejskiej. Zbigniew Ziobro w porannym wywiadzie radiowym był pytany o zmiany w wymiarze sprawiedliwości między innymi w kontekście wyroku TSUE, według którego polski system dyscyplinarny sędziów nie jest zgodny z prawem unijnym. W odpowiedzi minister stwierdził: - Z całą pewnością mamy do czynienia z procesem takiej swoistej, nie zawaham się użyć sformułowania, wojny hybrydowej ze strony Unii Europejskiej wymierzonej w polski system prawny i system demokratyczny de facto. Bo co nam mówi Unia Europejska? Że Polakom nie wolno poprzez wybory demokratyczne wpływać na zmiany, realne zmiany w wymiarze sprawiedliwości.
Zbigniew Ziobro w swojej wypowiedzi zaatakował również Andrzeja Dudę i Mateusza Morawieckiego. – Przypomnę, że jeżeli chodzi o reformę [sądownictwa – red.] w wymiarze ustrojowo-organizacyjnym ona de facto została zatrzymana 2017 roku. To zatrzymanie przed czterema laty, było spowodowane po pierwsze wetem pana prezydenta Andrzeja Dudy wobec dwóch ustaw, czyli ustawy o KRS i ustawy o Sądzie Najwyższym przygotowanych w Ministerstwie Sprawiedliwości, a następnie zmianą pana premiera i decyzją premiera Morawieckiego o tym, że będzie prowadził negocjacje z Unią Europejską, które skutkowały koniecznością później z politycznych uwarunkowań zablokowania dalszych zmian w sądownictwie, żeby - w cudzysłowie - nie wywoływać żadnych konfliktów z Unią Europejską – powiedział Zbigniew Ziobro w Poranku Siódma 9.
W co gra Ziobro?
Z naszych informacji wynika, że słowa ministra sprawiedliwości nie zaskoczyły jego współpracowników. Politycy Solidarnej Polski podczas jednej z ostatnich narad zdecydowali, że zamierzają zaostrzyć swój przekaz wobec Unii Europejskiej. W swoich wypowiedziach zamierzają mówić o "wojnie", "agresji prawnej", "przymusie", "dyktacie" i "finansowo-politycznej presji" ze strony Unii Europejskiej.
Partia Ziobry uznała, że to sposób, by wywrzeć presję na Jarosławie Kaczyńskim, który zapowiedział kolejne zmiany w sądownictwie, w tym likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w obecnym kształcie. Minister sprawiedliwości chce, by przy okazji zaostrzyć kurs i doprowadzić do zmiany struktury również w sądach powszechnych. Nasi rozmówcy z Solidarnej Polski przyznają, że bez radykalnych zmian, mogą blokować zmiany w sądownictwie. O takim pomyśle ludzi Ziobry informowaliśmy pierwsi w Wirtualnej Polsce już na początku sierpnia.
Minister Michał Wójcik w rozmowie z WP podkreśla, że w pełni zgadza się ze słowami ministra sprawiedliwości. - To określenie uważam za zasadne. Działania hybrydowe oznaczają zadziwiającą aktywność Komisji Europejskiej na kilku polach, by osiągnąć cel polityczny. Nie możemy się zgodzić, by wobec Polski były stosowane inne standardy. W pełni popieram wypowiedź ministra - tłumaczy polityk.
Słowa Zbigniewa Ziobry nie spodobały się nawet niektórym politykom Prawa i Sprawiedliwości. Nie wszyscy chcą o tym mówić wprost, choć nieoficjalnie twierdzą, że to "wymachiwanie szabelką", które przede wszystkim ma osłabić Mateusza Morawieckiego. - Ziobro mówi przede wszystkim do Jarosława Kaczyńskiego, trwa licytacja z prezesem PiS. Liczy na to, że za plecami premiera dostanie zielone światło na przeprowadzenie rewolucji w sądach – mówi nam polityk PiS.
Marek Ast z PiS-u podkreśla, że nie widział jeszcze gotowych projektów ustaw, ale spodziewa się, że takie mogą trafić do Sejmu już we wrześniu. Szef sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka próbuje tłumaczyć Zbigniewa Ziobrę, choć zastrzega, że sam nie użyłby aż tak mocnych słów.
- Wypowiedź ma pewnie publicystyczny charakter. Jedni politycy mają bardziej mocny język debaty publicznej, inni – bardziej dyplomatyczny. Myślę, że ministrowi chodzi o to, że Unia Europejska wkracza w dziedzinę, która jest zastrzeżona do wyłącznej kompetencji państw członkowskich. Natomiast gdyby brać to stwierdzenie na poważnie, to jest ono za daleko idące. Ja się oczywiście z taką oceną nie zgadzam. Unia Europejska żadnej wojny z nami nie prowadzi - podkreśla Marek Ast z PiS-u w rozmowie z WP.
Wypowiedzią ministra sprawiedliwości oburzona jest opozycja. - To Zbigniew Ziobro prowadzi taką wojnę z niezależnymi sądami i niezawisłymi sędziami. Od lat wprowadza przepisy, które naruszają polską konstytucję i unijne traktaty. Do tego konfliktuje Polskę z Unią Europejską i dezinformuje polskie społeczeństwo. To polska demokracja musi się ciągle bronić przed Zbigniewem Ziobro - ocenia Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej.