Ziemiszewska przed sejmową komisją śledczą
Dyrektor departamentu prawno-legislacyjnego
w resorcie kultury Ewa Ziemiszewska zeznała we wtorek przed
sejmową komisją śledczą, że kontaktowała się z Janiną Sokołowską z
KRRiT w sprawie projektu ustawy o mediach. Dodała, że decyzje
merytoryczne co do zakresu nowelizacji podejmowała ówczesna
wiceminister kultury, Aleksandra Jakubowska.
Jak powiedziała Ziemiszewska, kontaktowała się z dyrektor departamentu prawnego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Janiną Sokołowską w "różnych kwestiach związanych z tym projektem". Dodała też, że niekiedy zapraszała Sokołowską do Jakubowskiej.
Ziemiszewska kategorycznie zaprzeczyła tezie wysuniętej przez szefa komisji śledczej Tomasza Nałęcza (UP), że udała się na urlop w czasie prac nad projektem noweli ustawy o rtv, żeby decyzje merytoryczne mogła podejmować Sokołowska.
Dlaczego urlop?
Nałęcz zapytał, jak to możliwe, że w biurze legislacyjnym przed powstaniem ostatecznego tekstu ustawy jedyny merytoryczny pracownik Ministerstwa Kultury udaje się na urlop.
Ziemiszewska odpowiedziała, że kiedy szła na urlop, w projekcie nie miały prawa być nanoszone żadne zmiany merytoryczne. "Uznałam, że są to prace tylko redakcyjne i że przy pomocy pracownika Rządowego Centrum Legislacyjnego (jej podwładny Tomasz - PAP) Łopacki powinien sobie z tym poradzić" - dodała. Przyznała jednak, że teraz odczuwa dyskomfort z powodu urlopu.
Podczas spotkania, które odbyło się 25 marca ubiegłego roku w RCL, nanoszono legislacyjno-techniczne poprawki do projektu. W spotkaniu wzięły udział, oprócz Łopackiego: główna legislator z RCL Bożena Szumielewicz, wicedyrektor departamentu prawnego KRRiT Iwona Galińska oraz Sokołowska. Później w KRRiT Łopacki, Galińska i Sokołowska nanosili poprawki do elektronicznej wersji projektu.
Zaginione "lub czasopisma"
Jan Rokita (PO) zapytał, czy Ziemiszewska poleciła Łopackiemu, aby na spotkaniu w RCL poinformował, że tekst projektu uległ zmianie w kwestii słów "lub czasopisma".
"Nie, nie poleciłam. Pan Łopacki udał się do RCL na zaproszenie pani Szumielewicz celem dopracowania projektu pod względem redakcyjno-technicznym. Tylko i wyłącznie. Nie miał takich poleceń, bo jest to niemożliwe, żeby po przyjęciu dokumentu przez Radę Ministrów procedować jakiekolwiek zapisy merytoryczne" - odpowiedziała.
Brak słów "lub czasopisma" oznaczał, że zakaz posiadania ogólnopolskiej telewizji nie dotyczył właścicieli czasopism, został ograniczony tylko do właścicieli dzienników. Ziemiszewska przyznała też, że najprawdopodobniej to ona skontaktowała Łopackiego z prawniczkami z KRRiT.
Ziemiszewska powiedziała, że nie wie, kiedy doszło do kompromisu w sprawie zapisów antykoncentracyjnych z nadawcami prywatnymi. Potwierdziła jednak swoje wcześniejsze zeznania w prokuraturze, że mogło to nastąpić między 19 a 22 lipca 2002 r.
Braun pominięty?
Nałęcz zapytał też, jak to się stało, że materiały z procesu uzgodnieniowego, dotyczące projektu noweli, były przekazywane Sokołowskiej, a nie szefowi KRRiT Juliuszowi Braunowi. Jak powiedziała, "były to dokumenty przekazywane do KRRiT jako do organu państwowego i adresatem był Braun, a nie Sokołowska".
Jan Rokita zapytał, jak to możliwe, że z departamentu Ziemiszewskiej wyszły dwa różne teksty projektu ustawy o rtv - w jednym były słowa "lub czasopisma", a w drugim ich nie było.
Ziemiszewska powiedziała, że 26 marca tekst ustawy z Ministerstwa Kultury został wyekspediowany do sekretarza Rady Ministrów Aleksandra Proksy z błędem, czyli bez sformułowania "lub czasopisma". Dokument był parafowany przez głównego specjalistę departamentu prawnego Tomasza Łopackiego i głównego specjalistę ds. legislacji Marię Dąbrowską.
Rokita przywołuje Jakubowską
Rokita - powołując się na zeznanie Jakubowskiej przed komisją - przypomniał, że 27 marca tekst projektu ustawy przekazano do KRRiT. Ziemiszewska nie potrafiła odpowiedzieć, czy w tym tekście były słowa "lub czasopisma".
Rokita podkreślił, że sformułowanie "lub czasopisma" było. "Mamy ten dokument z KRRiT w tym dokumencie słowo 'lub czasopisma' jest" - powiedział. Ziemiszewska nie potrafiła odpowiedzieć, jak to się stało, że z tego samego departamentu wyszły dwa pisma o innej treści.
Na środę komisja śledcza wezwała wiceprezes Rządowego Centrum Legislacyjnego Beatę Hebdzyńską.