Zielona Góra: w mieście grasuje zabójca jeży. "Ułożył je rządkiem, jakby chciał się pochwalić"
Mieszkańcy Zielonej Góry są wstrząśnięci. Ktoś bestialsko morduje jeże w ich mieście. Pierwszego z nich podpalił żywcem, kolejne prawdopodobnie otruł. Zwierzęta umierały w cierpieniach. Sprawcy szuka policja.
10.07.2018 11:09
W poniedziałek jedna z mieszkanek Zielonej Góry znalazłu przy ul. Zamoyskiego 9 martwych jeży - pięć dorosłych i cztery młode. Leżały ułożone obok siebie, w rzędzie - informuje gazetalubuska.pl.
- To bardzo przykry widok. Tego z pewnością dopuścił się człowiek - opowiada portalowi Anna Georgiczuk, opiekunka jeży w woj. lubuskim z ramienia Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Jeży „Nasze jeże”. Społeczniczka dokładnie obejrzała martwe jeże. - Część ma otwarte pyszczki co oznacza, że umierały w cierpieniach - ocenia.
Możliwe, że jeże zostały otrute i przyniesione przez zwyrodnialca na ul. Zamoyskiego. Przyczynę ich śmierci ustali jednak dopiero sekcja zwłok.
Katarzyna Burak, która od lat pomaga małym zwierzętom, w rozmowie z portalem gazetalubuska.pl, ocenia, że znalezienie kilku martwych jeży w jednym miejscu to dość niespotykana sprawa. - To samotniki. Sprawca zadał sobie trud, żeby je wytropić, zabić i przynieść w jedno miejsce chwaląc się tym, co zrobił - dodaje.
Sprawą zabicia jeży zajmuje się już zielonogórska policja. - Przestępstwo zabicia dziewięciu jeży zostanie zgłoszone w prokuraturze - zapowiada Katarzyna Burak. - Jeże są pod ochroną ścisłą oraz czynną. To oznacza, że nie tylko nie wolno ich krzywdzić, a wręcz należy im pomagać, jak tylko jest taka konieczność - dodaje.
Okoliczni mieszkańcy - jak informuje gazetalubuska.pl - uważają, że w ich okolicy grasuje jakiś zwyrodnialec, któremu sprawia przyjemność dręczenie i mordowanie zwierząt. Obawiają się, że kolejnymi ofiarami mogą paść koty i psy. Tym bardziej, że zaledwie pięć dni wczesniej, 4 lipca, ktoś żywcem podpalił jeża na pobliskiej ul. Anny Jagiellonki.
Z nagrań sklepowej kamery monitoringu wynika, że sprawca zauważył jeża na ulicy, oblał go jakąś cieczą, podpalił i uciekł.
Jeż przeżył, jest pod specjalistyczną opieką.
Tą sprawą także zajmuje się zielonogórska policja. - Intensywnie szukamy sprawcy lub sprawców. To bardzo bulwersująca sprawa, tym bardziej, że jeże są pod ścisłą ochroną - mówi WP podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl