Zidentyfikowali podejrzanych o zamach na Nord Stream. Berlin mówi o "sukcesie"
Niemiecka prokuratura zidentyfikowała dwóch podejrzanych w związku z eksplozjami na gazociągach Nord Stream. Nie wskazał jednak, o kogo chodzi.
30.11.2024 | aktual.: 30.11.2024 17:25
Niemiecki prokurator generalny Jen Rommel w rozmowie z "Der Spiegel" powiedział, że śledztwo ws. wybuchów na gazociągach posunęło się do przodu.
- Udało nam się zidentyfikować dwóch podejrzanych. Moim zdaniem jest to sukces, którego nie można było od początku oczekiwać - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Tożsamość pozostałych oskarżonych, motywacja przestępstwa, a w szczególności kwestia możliwej kontroli rządu nad operacją, są przedmiotem toczącego się śledztwa - dodał.
Rommel nie ujawnił więcej informacji o podejrzanych. - Doszło do poważnego ataku na dostawy energii do naszego kraju, który miał na celu destabilizację gospodarki i społeczeństwa, niezależnie od jakichkolwiek porozumień politycznych - powiedział pytany o ewentualny udział Ukrainy w ataku.
Podejrzany uciekł z Polski
Niemieckie media informowały, że według śledczych w zamachu udział brało trzech pracowników kijowskiej szkoły nurkowania. Główny podejrzany Wołodymyr S. miał w lipcu uciec z Polski do Ukrainy. Według rozmówców niemieckich mediów, mógł zostać wcześniej ostrzeżony, że interesuje się nim Berlin.
Według "Wall Street Journal", cała operacja była przygotowywana przez grupę wysokich rangą ukraińskich oficerów oraz biznesmenów. Plan miał zyskać akceptację Wołodymyra Zełenskiego, jednak na wniosek CIA nakazał przerwanie operacji. Były już dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walerij Załużny rozkazu jednak nie wykonał.
Załużny, obecnie ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii powiedział gazecie, że nic nie wie o żadnej takiej operacji, a wszelkie sugestie, że jest inaczej, są "zwykłą prowokacją". Jak dodał, ukraińskie siły zbrojne nie były upoważnione do prowadzenia misji zagranicznych, a zatem nie mogły być w nie zaangażowane. Oficjalnie Kijów zaprzecza udziałowi w zamach na Nord Stream.
Czytaj więcej:
Źródło: "Der Spiegel", WP