Zgwałcona przez Polańskiego apeluje do sądu: skończmy to
Samantha Geimer, która 40 lat temu została zgwałcona przez Romana Polańskiego, poprosiła sąd w Los Angeles o zakończenie jego sprawy. Nie chce, aby reżyser był karany za gwałt na nieletniej, którego padła ofiarą.
- Proszę o rozważenie zakończenia sprawy bez uwięzienia 83-letniego człowieka - oświadczyła Geiemer podczas przesłuchania. Zaznaczyła, że "wypowiada się nie w imieniu Romana, ale sprawiedliwości".
- Proszę sąd, by zrobił to dla mnie, przez litość dla mnie - powiedziała. Adwokat Polańskiego Harland Braun mówił przed rozprawą, że Geimer "jest zmęczona sprawą, która ciągnie się od 40 lat".
Prowadzący sprawę sędzia Scott Gordon powiedział, że rozważy prośbę 54-letniej Geimer.
Sprawa sprzed 40 lat
Polański jest oskarżony o to, że w 1977 r. podał środki usypiające i alkohol 13-letniej wówczas Samancie Gailey (obecnie Geimer) i doprowadził ją do poddania się aktowi seksualnemu w domu aktora Jacka Nicholsona. Zgodnie z ustawodawstwem stanu Kalifornia kontakt seksualny z nieletnią traktowany jest jako gwałt.
Podczas procesu sądowego reżyser przyznał się do seksu z nieletnią, po tym gdy w ramach nieformalnej ugody prokuratura obiecała mu rezygnację z innych zarzutów. Spędził 42 dni w więzieniu, skąd został warunkowo zwolniony. Nie czekając jednak na wyrok opuścił w 1978 r. Stany Zjednoczone, obawiając się - jak twierdził - że sędzia nie dotrzyma warunków ugody.
Od tego czasu 83-letni obecnie Polański kilkakrotnie próbował doprowadzić do zakończenia procesu bez konieczności osobistego stawiennictwa w sądzie. Próby kończyły się jednak niepowodzeniem.
Źródła: PAP, CNN