Zgorzelski poruszony doniesieniami WP ws. Mejzy. "Aż trudno mi mówić"
"Firma Łukasza Mejzy obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Obecny wiceminister sportu osobiście jeździł i przekonywał rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa - 80 tys. dolarów. Metoda, którą zachwalał, nie ma medycznego potwierdzenia" - napisaliśmy w Wirtualnej Polsce. Artykuł Szymona Jadczaka i Mateusza Ratajczaka odbił się szerokim echem - zarówno w mediach, jak i wśród polityków. Dotąd głosu w sprawie nie zabrał ani premier, ani rzecznik rządu. - To nie do zaakceptowania. To przekracza normy humanitaryzmu, człowieczeństwa. Nie można ludziom w desperacji dawać nadzieję na coś, czego samemu się wie, że nie jest się w stanie spełnić. To najbardziej mnie mierzi i mrozi, że przekroczona została granica człowieczeństwa, że ktoś potrafi w ten sposób postępować. Nie jestem w stanie tego zrozumieć - komentował w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL). - Jestem tak poruszony, że trudno mi mówić. Pan Bóg czuwa, że ten pan poszedł do PiS i to nie jest nasz problem - dodał. - Jeśli ktoś jest wiceministrem w rządzie i nie ma kompletnie reakcji rządu i partii rządzącej, to pokazuje, że ta partia jest nastawiona tylko na władzę, a wszystko, co złe, jest dla niej niewidoczne - stwierdził Zgorzelski. Jak dodał, "nie wyrzucają Mejzy z rządu, bo nie będą mieli 230 głosów".