Zgoda na szczycie UE, nikt nie sprzeciwił się Francuzom
Żaden kraj nie sprzeciwił się zaproponowanym przez francuskie przewodnictwo propozycjom wniosków końcowych dotyczących Traktatu z Lizbony, przewidującym m.in. utrzymanie zasady: jeden kraj, jeden komisarz - poinformowały Polską Agencję Prasową źródła francuskie na marginesie trwającego w czwartek szczytu UE w Brukseli.
11.12.2008 | aktual.: 11.12.2008 20:49
- Jest zgoda co do zasad. Nikt nie zgłosił sprzeciwu w sprawie utrzymania zasady, by Komisja Europejska mogła dalej liczyć po przedstawicielu z każdego kraju członkowskiego - poinformowały źródła. Oficjalne przyjęcie wniosków ma nastąpić dopiero w piątek. Do uściślenia - precyzują źródła - pozostaje to, jak prawnie ująć pewne rozstrzygnięcia.
Jak dodały źródła, jest jednak ogólna zgoda, w tym Dublina, na zapis, że irlandzki rząd zobowiązany jest do "poszukiwania ratyfikacji Traktatu z Lizbony (czyli powtórzenia referendum) do końca kadencji obecnej Komisji Europejskiej", tak "by traktat wszedł w życie przed końcem 2009 roku".
Dokument nie sugeruje jednak żadnej konkretnej daty przeprowadzenia w Irlandii drugiego referendum, pozostawiając jej rządowi ostateczną decyzję. Kadencja KE teoretycznie kończy się 1 listopada, ale ta data w dokumencie nie pada. Jak powiedział we wtorek przewodniczący KE Jose Manuel Barroso, nie będzie problemu, by o "kilka tygodni, czy jeden, dwa miesiące" mandat obecnej KE przedłużyć, tak by została wybrana według nowych, lizbońskich zasad.
Projekt wniosków przewiduje natomiast, że w przypadku wejścia w życie Traktatu z Lizbony już po czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, zwiększona zostanie liczba eurodeputowanych w stosunku do obowiązującego Traktatu z Nicei, czyli z 736 do 754 posłów.
Nikt nie sprzeciwił się, by "zwiększyć liczbę posłów w trakcie kadencji 2009-2014" dla "dwunastu krajów", w przypadku których liczba eurodeputowanych jest wyższa w Traktacie z Lizbony niż w Traktacie z Nicei.
Wśród tych 12 krajów jest Polska. Traktat nicejski przewidywał dla Polski 50 posłów, a lizboński - 51. Najbardziej zyskają Niemcy, bo utrzymają 99 posłów przewidzianych dla nich w Nicei, choć Lizbona zredukowała tę liczbę do 96. Trudno bowiem wyobrazić sobie wyproszenie trzech posłów w trakcie trwania kadencji.
Irlandczycy jako jedyny kraj UE odrzucili Traktat z Lizbony w referendum, które odbyło się 12 czerwca br. Ratyfikacji nie przeprowadziły jeszcze Czechy, a w Polsce i Niemczech traktat czeka na podpisy prezydentów.
By ułatwić Irlandii powtórzenie referendum, UE zobowiązuje się - jak głosi projekt dokumentu - odpowiedzieć "za pomocą odpowiednich gwarancji prawnych" na obawy wyrażone przez Irlandczyków w pierwszym referendum. Pierwsza obawa to kwestia komisarza. "Rada Europejska stwierdza, że pod warunkiem, iż Traktat z Lizbony wejdzie w życie, zostanie podjęta decyzja, by Komisja Europejska mogła nadal liczyć po przedstawicielu z każdego kraju członkowskiego" - czytamy.
Inne obawy wyrażone w referendum irlandzkim i wyliczone w dokumencie francuskiego przewodnictwa, wobec których mają zostać znalezione "prawne gwarancje", to: polityka podatkowa, rodzina, kwestie socjalne i etyczne, a także bezpieczeństwo i obrona w kontekście tradycyjnej neutralności Irlandii.
Inga Czerny