Zeznania prezydenta: ujawnione, ale nie publiczne
Rzecznicy prasowi warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej i Sądu Okręgowego, który osądzi Lwa Rywina, nie widzą problemu prawnego w ewentualnym ujawnieniu w trakcie prac sejmowej komisji śledczej zeznań prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Obaj zastrzegają jednak, że ujawnić je można tylko na komisji, a nie np. w prywatnych wywiadach czy przez rozdanie protokołów mediom.
"Już gdy na początku prac komisji prokurator apelacyjny w Warszawie przesłał jej pierwsze dokumenty ze śledztwa, upoważnił ją do wykorzystywania tych materiałów, ale tylko w czasie posiedzeń komisji. Podobnie rzecz ma się teraz z zeznaniami prezydenta, odkąd prokuratura uchyliła klauzulę poufności" - przypomniał rzecznik Prokuratury, Zbigniew Jaskólski.
Podkreślił jednocześnie, że upoważnienie to należy rozumieć jako zgodę na ujawnianie stosownych materiałów z akt śledztwa - w tym nawet obszernych protokołów zeznań świadków. Nie ma jednak mowy o tym, aby poszczególni członkowie komisji mogli np. rozdawać te protokoły dziennikarzom albo wykorzystywać swoją wiedzę z tych akt w wywiadach dla mediów.
Spytany wprost, czy komisja może odczytać w całości zeznania prezydenta, odparł, że prokuratura nie będzie ingerować w prace komisji.
W podobnym duchu wypowiedział się w piątek rano zastępca Prokuratora Generalnego, Kazimierz Olejnik, choć jego zdaniem szef komisji Tomasz Nałęcz nie powinien odczytywać całych zeznań prezydenta. "Uchylenie klauzuli poufności oznacza tylko i wyłącznie to, że można z tymi dokumentami postępować jak z dokumentami jawnymi. To wcale nie znaczy, że można te dokumenty upubliczniać, upowszechniać, rozdawać".