Zeszli z kursu za przyzwoleniem wieży
Podczas schodzenia do lądowania Tu-154 najpierw był za wysoko, później za nisko prawidłowego kursu, a mimo to załoga do ostatniej chwili otrzymywała z wieży uspokajający komunikat: "na kursie, na ścieżce". Dopiero gdy z mgły wyłoniły się pierwsze drzewa, piloci prezydenckiego samolotu zorientowali się, że są tuż nad ziemią. Padła komenda "odchodzimy", ale na ratunek było już za późno...
19.01.2011 | aktual.: 19.01.2011 11:28
Godzina 8.39. Według raportu MAK, kontroler sprowadzał samolot ścieżką 3-12. Jednak - jak podkreśla major Robert Benedict - gdyby tak było, kontroler nie mógłby powiedzieć, że samolot jest 10 kilometrów od lotniska. Tu-154 byłby wtedy albo 75 m wyżej od ścieżki albo komenda z wieży powinna paść 13 sekund później, kiedy faktycznie byłby na tej ścieżce. - Tak jak jest w karcie podejścia, która została przesłana stronie polskiej i którą miała wieża, podejście przebiegało ścieżką oznaczoną jako 2-40 - tłumaczy Benedict.
Godzina 8.39 i 27 sekund. Samolot był o 130 m za wysoko i zszedł z osi kursu o 80 m. Tymczasem wieża, zamiast poinformować o tym załogę, dała komunikat: „na kursie i ścieżce”. Dwa kilometry przed lotniskiem odchylenie od kursu wynosiło już 20 m pod ścieżką i 80 m z boku, a mimo to wieża nadal nie reagowała.
Godzina 8.40 i 52 sekundy. Wieża wreszcie orientuje się, że coś jest nie tak. Pada komenda „horyzont, 101”. W tym momencie Tu-154 jest już 70 m pod ścieżką prawidłowego podejścia do lądowania. Komenda ta powinna paść ok. 11 sekund wcześniej, gdy samolot był na 100 metrach. Tak się jednak nie stało...
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Wojskowy meteorolog: Były dwa rodzaje mgły