Zełenski: To będzie decydująca bitwa. Może wpłynąć na przebieg całej wojny
Wołodymyr Zełenski mówi w nowym wywiadzie dla CNN, że bitwa w Donbasie może okazać się tą kluczową dla całego dalszego przebiegu wojny z Rosją. W rozmowie mówi wprost, że "nie wierzy już światowym przywódcom". - Wierzę w ukraińską armię i ludzi - podkreśla jednocześnie. Zełenski odnosi się także do kontrowersji wokół słów Emmanuela Macrona o masakrze w Buczy.
Wołodymyr Zełenski mówi CNN, że Kreml może użyć broni jądrowej, bo za nic ma ludzkie życie. - Rosja pokazuje, że może wszystko, że może użyć broni chemicznej, a nawet atomowej - podkreśla. - Nikt nie oczekiwał, że wybuchnie wojna w 2014 roku, nikt nie oczekiwał, że wybuchnie w 2022 roku. Nikt też nie oczekiwał, że Rosjanie będą w taki sposób atakować ukraińskich cywili - podkreśla w rozmowie Zełenski.
- Nie wierzę już światowym przywódcom, bo nie powstrzymali rosyjskiej agresji, ale wierzę w ukraińską armię i ludzi - oświadczył w wywiadzie dla telewizji CNN. - Nie wierzę światu. Po tym, co widzieliśmy, co się dzieje w Ukrainie... Nie mam tego zaufania, że powinniśmy wierzyć jakimś krajom i jakimś liderom. Nie wierzymy w słowa. Po rosyjskiej eskalacji nie wierzymy sąsiadom. Już w to wszystko nie wierzymy – powiedział.
Zobacz też: Ta bitwa może być przełomem. Gen. Skrzypczak o zaskoczeniu Rosjan
Wielka bitwa o Donbas. Zełenski: może przesądzić o dalszym losie
Zełenski podkreślił w nowym wywiadzie, że Ukraina nie chce oddać terytorium na wchodzie kraju, a wojsko ukraińskie jest gotowe walczyć z siłami rosyjskimi w Donbasie. Zełenski zaznaczył tu, że to ta bitwa może wpłynąć na przebieg całej wojny.
Zełenski zwrócił w tym kontekście uwagę, że jego kraj nie ma gwarancji, że Rosja znów nie będzie próbowała zająć Kijowa - nawet jeśli uda jej się zdobyć Donbas. - Dlatego tak niesamowicie ważne jest dla nas, by na to nie pozwolić, by bronić swojej ziemi, bo ta bitwa... to ona może wpłynąć na dalszy przebieg tej wojny - mówi prezydent Ukrainy.
Wołodymyr Zełenski dla CNN: być może da się zakończyć tę wojnę bez dialogu, ale za jaką cenę?
Dalej podkreśla jeszcze raz, że nie ufa Rosji. Wskazuje, że warunki do osiągnięcia pokoju muszą być "przyzwoite". - Nie możemy oddać naszego terytorium. Po Buczy, Wuhłedarze i Mariupolu nasze społeczeństwo nie chce, byśmy rozmawiali z Rosjanami - mówi.
- Być może da się zakończyć tę wojnę bez dialogu, bez kompromisu, ale jaka jest tego cena? Ofiary w ludziach. I tę cenę płacą Ukraińcy - dodał Zełenski.
Ukraiński przywódca podkreślił, że w sytuacji, w której znajduje się obecnie Ukraina, nigdy nie będzie dla niej dość pomocy międzynarodowej. - Niestety nie mamy przewagi technologicznej, ale nasi ludzie są silniejsi. My bronimy naszego kraju - dodał Zełenski.
Wołodymyr Zełenski o Emanuelu Macronie
Prezydent Ukrainy został zapytany również o postawę prezydenta Francji, który nie chciał, tak jak Joe Biden, nazwać działania armii Władimira Putina "ludobójstwem".
Ukraiński przywódca powiedział, że rozmawiał z Emmanuelem Macronem w zeszłym tygodniu. Zełenski chce, aby francuski prezydent odwiedził Ukrainę i na własne oczy zobaczył okrucieństwo dokonane przez Rosję.
- Myślę, że chce (Emmanuel Macron - przyp. red.) podjąć pewne kroki, aby Rosja zaangażowała się w dialog. Powiedziałem mu tylko, że chcę, aby zrozumiał, że to nie jest "operacja", to nie jest nawet wojna, to ludobójstwo i mamy na to dość dowodów - powiedział Zełenski.
Tak chce być zapamiętany Zełenski
Wołodymyr Zełenski wyznał dla CNN, że ma świadomość tego, że Kreml poluje na jego życie. W obliczu tego prezydenta Ukrainy zapytano o to, jak chciałby być zapamiętany.
- Człowiek, który w pełni kochał życie - odpowiedział. - I kochał swoją rodzinę i kochał swoją ojczyznę. Zdecydowanie nie bohater. Chcę, żeby ludzie brali mnie takim, jakim jestem - zaznaczył.
Źródło: CNN, PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski