"Zdyscyplinowanie Japończyków budzi ogromny szacunek"
Rafał Tomański, autor książki o mieszkańcach Kraju Kwitnącej Wiśni "Tatami kontra krzesła" opowiada o zachowaniu i mentalności Japończyków.
Na zdjęciach i filmach z Japonii pokazywanych przez media i w internecie można zaobserwować, nieporównywalny wobec rozmiarów katastrofy, spokój na twarzach Japończyków. Jak go tłumaczyć?
Rafał Tomański: Oni od dziecka są przygotowywani na tego typu sytuacje. W przedszkolu są specjalne zabawy, gdzie celuje się z sikawek, bawi się w gaszenie pożaru. Japończycy uczestniczą w takich programach szkoleniowych przez całe życie. Dzięki temu w sytuacjach zagrożenia mają już wyrobione w sobie podstawowe odruchy i gdy przychodzi do zagrożenia reagują wręcz automatycznie. Co roku, każdego 1 września w dzień pamięci o trzęsieniu ziemi z 1923 roku, kiedy w Japonii zginęło 140 tys. osób, odbywa się wielkie narodowe ćwiczenie. W tych ćwiczeniach wzięło udział ponad milion osób. Zakrojone są one na bardzo szeroką skalę.
Nieustannie więc Japończycy uczestniczą w różnego rodzaju programach, uczących ich jak zachować się podczas niebezpieczeństwa. Są przygotowani, że jak nawiedzi ich trzęsienie to może być naprawdę bardzo, bardzo źle. Są dostępne oficjalne broszury, które informują, że grozi nam niebezpieczeństwo i nie wiesz, kiedy i skąd nadejdzie zagrożenie.
Czy Japończycy mają całkowite zaufanie do rządu, do tego co podają media? Czy kwestionują, albo wątpią w słowa władzy odnoszące się do katastrofy?
- W Japonii nie ma mowy o jakiekolwiek niesubordynacji. U nas w Polsce, gdy powódź zalewa jakieś miejsce, mieszkańcy często nie chcą słuchać komunikatów o ewakuacji. Zostają w domach i ignorują ostrzeżenia. Tam tak nie ma. Jest decyzja - jest ewakuacja. Nie ma dyskusji, że rząd się pomylił, albo "może nas ominie". Z ich doświadczenia, wielu lat historii wynika pełne zaufanie do władz. Odpowiednia hierarchia zachowana jest w każdej części życia.
Gdy kończyła się II wojna światowa, gdy cesarz powiedział, że Japonia poddaje się Amerykanom, też nie było dyskusji. Cesarz powiedział - tak się stanie i tak było. Co charakterystyczne, gdy Japończycy stawali się jeńcami (jeszcze podczas wojny) to starali się być możliwe "najlepszymi jeńcami na świecie", czyli po prostu nie chcieli sprawiać żadnych problemów. To pokazuje doskonale ich mentalność. Dostosowujesz się szybko i nowe okoliczności zawsze dotyczą ciebie.
Zaufanie do mediów też jest duże. A szybkość dotarcia informacji podanej przez media jest w trakcie takich katastrof kluczowa. Bardzo często do telewizji dociera komunikat generowany przez maszynę, która ma dane na temat trzęsienia i jest on podawany bezpośrednio - bez redaktorskiej obróbki. Prowadzisz program - jesteś na antenie i dostajesz wydruk wygenerowany w ciągu ułamka sekundy. Liczy się jak najszybszy przekaz. Media bardzo pomagają, tu każdy każdemu chce pomóc.
Czy młodsze pokolenie Japończyków jest równie zdyscyplinowane jak starsze?
- Młodsi są szybsi i szybciej ogarniają rzeczywistość. Jeżeli jest kryzysowa sytuacja, podporządkowują się jednak natychmiast. Gdy w telewizji widać było to rozdawanie paczek na ulicach, to widać było, że ludzi - obojętnie czy byli to młodzi czy starsi - cechowała ta sama uprzejmość i spokój. Ludzie sobie pomagają dla dobra ogółu, nie ma paniki. Gdybyśmy my, obcokrajowcy byli na ich miejscu, to pewnie ofiar byłoby więcej i to nie z powodu oberwania się sufitu, tylko zadeptania i ogólnej paniki. To ich zdyscyplinowanie budzi ogromy szacunek.
Jak reagują osoby, które są na miejscu. Ma pan kontakt z nimi?
- Pytałem znajomych, kontaktowałem się nimi przez Facebooka, najbardziej przykuła moją uwagę opinia znajomej Polki, która próbowała opisać jak odczuwa się trzęsienie ziemi. Według niej trzęsienie można porównać do bycia w domku na drzewie, podczas ogromnego wiatru. I nie wiesz, za którym podmuchem, za którym falowaniem ciebie z tego domku wyrzuci. Nie wiesz, kiedy może przyjść coś najgorszego.
W swojej książce "Tatami kontra krzesła" opisuje pan życie codzienne Japończyków dużo się zmieni w ich życiu po tej katastrofie.
- Jest taka wieża w centrum miasta w Tokio, która pomalowana jest w czerwono-białe pasy, która jest symbolem miasta, jak wieża Eiffla Paryża. Japończycy mają taki przesąd, że będziesz miał szczęście jak zobaczysz tę tokijską wieżę bez światełek. I normalnie są takie momenty w ciągu dnia, kiedy światło na tej wieży jest wyłączane, bo zwykle świeci się jak choinka. Oni więc często na tę wieżę zerkają. Proszę sobie teraz wyobrazić, co oni teraz mogą czuć, gdy ona ma teraz wskutek trzęsienia ułamany czubek. Tak jakby Statua Wolności była uszkodzona.
Żałuję, że książka jest już zamknięta. Bo pojawia się tyle nowych elementów, które warto opisać. Np. to, że Japonia nikogo nie prosi o pomoc, co jest bardzo "japońskie" samo w sobie. Ale z drugiej strony wiadomo, że im się np. kończy prąd. Mają taką postawę - "nie prosimy o pomoc", ale jak ktoś mógłby nam pomóc, to będziemy wdzięczni.
Rafał Tomański jest autorem książki "Tatami kontra krzesła", w której opowiada o zwyczajach Japończyków ich kulturze i codziennym życiu. Książka ukazała się w księgarniach w lutym nakładem wydawnictwa Muza.
Marianna Lutomska