Zdaniem rosyjskiego MSZ zachodnie media "usilnie próbowały wywołać wojnę na Ukrainie"
- Zachodnie środki masowego przekazu dołożyły wszelkich starań, aby wywołać prawdziwą wojnę na Ukrainie. To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - powiedziała Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ. Wcześniej niemieckie media pisały o "wojnie nerwów".
W obliczu kolejnych doniesień mobilizacji wojska na granicy z Ukrainą i coraz bardziej napiętą sytuacją na arenie międzynarodowej głos zabrała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. W komunikacie ze środy 16 lutego Zacharowa napisała, że to zachodnie środki masowego przekazu "dołożyły wszelkich starań, aby wywołać prawdziwą wojnę na Ukrainie", a wszystkie ich treści "nie mają nic wspólnego z rzeczywistością".
- Ku ubolewaniu wielu zachodnich środków masowego przekazu, po raz kolejny wojna się nie rozpoczęła. Po raz pierwszy w historii ludzkości nie tylko kraj podejrzanego agresora, którego rolę przypisał Rosji kolektywny Zachód, ale także kraj potencjalnej ofiary w amerykańskich mediach pokazują, że obaj zaprzeczali wszystkim planom, uparcie dyktowanym przez Anglików – powiedziała Zacharowa.
Czytaj także: Łukaszenka spotka się z Putinem w Moskwie
Oskarżenia Rosji zachód nazwał "wojną nerwów", podkreślając, że "jedynym wyjściem jest dyplomacja"
W sobotę 12 lutego komentator dziennika "Frankurter Rundschau" nazwał potencjalną inwazję Rosji na Ukrainę "wojną nerwów, w której kto pierwszy zadrży, ten przegrywa". Z kolei analityk dziennika "Hannoversche Allgemeine" napisał, że "rozwiązanie tego konfliktu nie będzie możliwe tak długo, jak długo naprzeciwko siebie stać będzie autorytarna Rosja i wolne, demokratyczne państwa NATO".
Z kolei podczas moskiewskiego spotkania we wtorek polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau stanowczo podkreślił, że "jednym wyjściem z obecnego kryzysu jest dyplomacja".
Źródło: TASS