Zawód: watykanista
Lansują kandydatów na nowego papieża oraz przekazują światu informacje zza pilnie strzeżonych bram Watykanu. Z ich zdaniem liczą się hierarchowie, a dla dziennikarzy przybyłych z innych krajów są wyrocznią. Słynni włoscy watykaniści są specjalistami najwyższej klasy. A przy okazji: nie lada indywidualnościami z bujnymi życiorysami - od byłego kleryka po ekssekretarza partii komunistycznej - pisze Aleksandra Bajka z "Tygodnika Powszechnego".
20.04.2005 | aktual.: 20.04.2005 16:19
Aby pisać o niechętnym prasie świecie Kurii Rzymskiej oraz codziennie odwiedzać posępne Biuro Prasowe Watykanu, trzeba mieć ogromną pasję. - Głęboka wiara wcale nie jest potrzebna do pisania o Kościele - mówi jeden z watykanistów. - Potrzebna jest natomiast wiedza historyczna i teologiczna oraz dobre kontakty.
Wielka piątka
Żaden z nich nie ujawnia swoich źródeł informacji. Czasem jednak można wywnioskować, kto kogo w Watykanie odwiedza, na podstawie lektury tekstów. Luigi Accattoli z “Corriere della Sera” dostarcza spragnionemu kościelnych newsów światu informacji o obradujących obecnie w Watykanie kardynałach. Wie, o czym debatują i ku komu skłaniają się w czasie czekających ich podczas konklawe głosowań. Często trafnie przewiduje, co powie następnego dnia na konferencji prasowej rzecznik Watykanu. Orazio Petrosillo z “Il Messaggero” potrafi uchwycić więcej pikantnych szczegółów. To on “zdemaskował” przed włoską opinią publiczną kard. Henryka Gulbinowicza i jego zmiany daty urodzenia, zapewniając równocześnie z wrodzoną sobie klasą, że wrocławski hierarcha jest “jednym z najsympatyczniejszych kościelnych dostojników na świecie”.
Nie kryje też powodów, dlaczego z własnego rankingu papabile (czyli kandydatów na papieża) wykluczył hindusa Ivana Diasa (chory na cukrzycę) oraz dlaczego optuje za włoskim purpuratem (“summa summarum zawsze sobie dobrze radzili na piotrowym tronie”). W kontekście zbliżającego się konklawe Marco Politi z “La Repubbliki” wiele razy pisał o kandydaturze kard. Ratzingera, poświęcając mu tyle uwagi nie tylko ze względu na swoje korzenie (matka Politiego była Niemką). Świetnie poinformowany i zawsze dogłębnie badający temat, w swoich relacjach dba jednak najbardziej o efekt, który zrobi na czytelniku. Dlatego wśród wielu ma opinię “sensata”.
Wśród wielkich nazwisk pisujących z Watykanu do włoskich dzienników są też Marco Tosatti z turyńskiej “La Stampy” oraz Andrea Tornielli z mediolańskiego “Il Giornale”. To po artykuły tej “wielkiej piątki” sięgają w pierwszej kolejności kurialiści, którzy codziennie rano oprócz dni świątecznych dostają na swoje biurka oficjalną “prasówkę”. Dzięki nim dowiadują się, co słychać w innych dykasteriach, zgłębiają tajne rozgrywki niektórych hierarchów i z większą lub mniejszą przyjemnością czytają kościelne plotki.
Miał być księdzem
- Petrosillo jest dobrze zorientowany w watykańskich gierkach, widać, że ma bardzo dobre kontakty - mówi jeden z hierarchów. Relacje watykanisty “Il Messaggero” poparte są encyklopedyczną wprost wiedzą na temat historii Kościoła, a zwłaszcza na temat pontyfikatu Karola Wojtyły. Kościół fascynuje go od najmłodszych lat (jego drugą pasją jest futbol; gra w piłkę i od zawsze kibicuje... Milanowi, bo - jak twierdzi z uśmiechem - “nikt nie jest doskonały”). Już w wieku 10 lat wstąpił do niższego seminarium, a pomysł zostania księdzem porzucił dopiero po studiach teologicznych na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. To z tego okresu ma wielu kolegów, którzy zrobili w Kościele karierę. Po studiach uczył religii, a potem odkrył w sobie talent dziennikarski.
O Watykanie pisze od roku 1980, z Janem Pawłem II odbył ponad 80 podróży zagranicznych, opublikował osiem książek, jest stałym komentatorem włoskich telewizji. Kościołem polskim zainteresował się, zanim jeszcze Karol Wojtyła wstąpił na tron piotrowy. Bohaterem jego młodości był kard. Wyszyński, do którego jako szesnastolatek zaczął pisać kartki z pozdrowieniami. Petrosillo do dziś pamięta, że gdy wreszcie spotkał się w Rzymie z polskim prymasem, służył mu do Mszy w kaplicy Instytutu Polskiego.
Złośliwi twierdzą, że Petrosillo marzył o posadzie rzecznika Watykanu, a jego teksty stały się naprawdę bezkompromisowe, gdy marzenie prysnęło na dobre. - Orazio kilkakrotnie oberwał od Watykanu za “wybuchowe” newsy, ale wiele razy miał rację - mówi jeden z kolegów-dziennikarzy. Kilka miesięcy po tym, gdy opublikował informację o planowanym pobycie Papieża na badaniach w klinice poza Watykanem, okazało się, że Jan Paweł II rzeczywiście takich badań potrzebował. Z charakterystyczną dla siebie dokładnością opisał też niedawną wypowiedź kard. Angelo Sodano na temat przebywającego w Gemelli Papieża, “którego sumieniu zostawił decyzję, czy kierować dalej Kościołem” - pisze Aleksandra Bajka z "Tygodnika Powszechnego".