PolskaZawaliły się plany Tuska. "Istnieje ryzykowna droga, ale ktoś inny musiałby zostać premierem"

Zawaliły się plany Tuska. "Istnieje ryzykowna droga, ale ktoś inny musiałby zostać premierem"

Zawaliły się plany Tuska. "Istnieje ryzykowna droga, ale ktoś inny musiałby zostać premierem"
Źródło zdjęć: © AFP
12.10.2011 20:25, aktualizacja: 13.10.2011 09:56

Zwołanie pierwszego posiedzenia sejmu w najpóźniejszym możliwym terminie konstytucyjnym, czyli 8 listopada, odkłada do grudnia moment powołania nowego rządu - wskazują konstytucjonaliści. Premier Donald Tusk informował, że konsultacje z prezydentem Bronisławem Komorowski w sprawie tworzenia rządu przyniosło rozwiązanie, dzięki któremu można pogodzić "dwie potrzeby: czyli szybszego niż w nowym roku utworzenia nowego rządu, bez kroków pośrednich, a równocześnie zabezpieczenia programu prezydencji".

Wcześniej w wywiadzie dla "Polityki" Tusk powiedział, że chce, by rząd pozostał w niezmienionym składzie do końca roku, co - według komentatorów - oznaczałoby dymisję obecnego gabinetu i następnie powołanie go w takim samym składzie. Premier zapowiedział, że w czwartek przedstawi informację dotyczącą rozwiązań w sprawie powołania nowego rządu.

O prawne możliwości odłożenia w czasie powołania nowego rządu pytano konstytucjonalistów prof. Piotra Winczorka i prof. Marka Chmaja. Obaj zgodnie zauważyli, że konstytucja nie daje w tym zakresie wielu możliwości. Jak tłumaczyli, rząd musi się podać do dymisji na pierwszym posiedzeniu sejmu, a to musi się odbyć w ciągu 30 dni od daty wyborów, tj. najpóźniej 8 listopada.

- Potem trzeba dodać do tego 14 dni potrzebnych na to, by premier przedstawił, jeśli go prezydent desygnuje, skład nowego rządu. W tym czasie prezydent musi ten rząd powołać - tłumaczył Winczorek. Podkreślił, że do tego terminu należy doliczyć kolejne 14 dni na to, by rząd "stanął przed sejmem i prosił o wotum zaufania". - A więc 8 listopada plus 28 dni to jest początek grudnia - mówił konstytucjonalista.

Prof. Chmaj zauważył, że w konstytucji istnieje druga - jak podkreślił - "dosyć ryzykowna" możliwość. - To już polegałoby na kombinacji, tzn. rząd podaje się do dymisji 8 listopada, prezydent desygnuje kogoś na prezesa Rady Ministrów, ten ktoś formułuje rząd, który następnie nie uzyskuje wotum zaufania i wtedy sejm wybiera prezesa Rady Ministrów i ministrów - powiedział Chmaj.

- Jest to rozwiązanie - po pierwsze - bardzo ryzykowne politycznie, bo oznacza pewne kombinacje, po drugie, ucierpiałby na tym autorytet prezydenta, a po trzecie, byłoby to niezrozumiałe dla wyborców - uważa Chmaj. - Zatem to rozwiązanie ja bym chyba wykluczył - powiedział.

- Zależnie od tego, jaka koalicja powstanie, musimy pamiętać, że poprzednia koalicja uzyskała pewne absolutorium od wyborców i uzyskała inwestyturę do rządzenia na przyszłość. Byłoby niezrozumiałe, gdyby na przykład nie powstała żadna koalicja albo byłoby niezrozumiałe, gdyby prezydent desygnował na premiera takiego kandydata, który nie cieszy się poparciem większości - ocenił.

Jego zdaniem prezydent i premier chcą zwołania pierwszego posiedzenia sejmu w jak najpóźniejszym przewidzianym przez konstytucję terminie, a następnie maksymalnego przeciągnięcia procedur tworzenia rządu. - Wtedy będzie to zrozumiałe i logiczne - powiedział Chmaj.

Pytany, czy istnieje możliwość, że rząd mógłby nie podać się do dymisji podczas pierwszego posiedzenia sejmu np. w przypadku ogłoszenia przerwy w posiedzeniach, Chmaj zaprzeczył. - Nie, to nie jest możliwe. Rząd musi się podać do dymisji na pierwszym posiedzeniu sejmu - podkreślił.

Zgodnie z konstytucją pierwsze posiedzenia sejmu i senatu zwołuje prezydent. Ustawa zasadnicza przewiduje także, że prezydent desygnuje prezesa Rady Ministrów, który proponuje skład rządu. Prezydent powołuje premiera wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od pierwszego posiedzenia sejmu, czyli w tym roku najpóźniej 22 listopada.

Premier, w ciągu 14 dni od powołania przez prezydenta, przedstawia sejmowi program działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania. Musi się to zatem stać najpóźniej 6 grudnia. Wotum zaufania sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Gdyby nie udało się powołać rządu bądź Radzie Ministrów nie udzielono by wotum zaufania, sejm ma dwa tygodnie na wybór premiera oraz proponowanych przez niego członków rządu bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Prezydent powołuje tak wybraną Radę Ministrów i odbiera przysięgę od jej członków.

Gdyby i ten krok się nie powiódł, prezydent w ciągu 14 dni powołuje premiera i na jego wniosek pozostałych członków Rady Ministrów oraz odbiera od nich przysięgę. Sejm w ciągu 14 dni od dnia powołania rządu przez prezydenta udziela jej wotum zaufania większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

W razie nieudzielenia rządowi wotum zaufania w tym trybie prezydent skraca kadencję sejmu i zarządza wybory.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (572)
Zobacz także