Zawał tylko poza metrem
Metro Warszawskie przyjęło we wrześniu w prezencie 19 defibrylatorów od Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, jednak nie będzie ich używać do czasu zmiany ustawy o ratownictwie medycznym. Sprzęt został zdeponowany w siedzibie PTK i czeka na zmiany legislacyjne. Te mają nastąpić do końca roku. Jeśli obawiasz się zawału, unikaj stołecznego metra.
– Jesteśmy jak najbardziej zainteresowani używaniem tych urządzeń, ale w świetle obecnych przepisów może je obsługiwać tylko lekarz lub dyplomowany ratownik– mówi Jan Bebrysz z Metra Warszawskiego. – Gdyby ktoś ucierpiał w czasie akcji ratowania życia, można by oskarżyć o niekompetencję osobę obsługującą defibrylator bez uprawnień– dodaje.
Troskę o własnych pracowników rozumie prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, prof. Adam Torbicki. Dla niego główny kłopot to przestarzałe przepisy, zakazujące obsługi prostego urządzenia osobom bez dyplomu. – Szkolenie z obsługi defibrylatora zajmuje nie więcej niż 15 minut. Urządzenie nie włączy się, jeżeli nie wyczuje u pacjenta migotania komór serca – wyjaśnia prof. Torbicki.
W stolicy pomimo obecnej sytuacji prawnej nie boją się używać takiego sprzętu przeszkoleni pracownicy kilku placówek kulturalnych. W tej chwili defibrylatory mają Muzeum Narodowe, Zamek Królewski i Muzeum Techniki. Oprócz PTK, ofiarowuje je również Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Defibrylatory mogłyby się przydać, gdyby świadkami zawału w metrze byli lekarze i medycy. – Nie ma nic gorszego niż chęć pomocy i gołe ręce – przyznaje prezes Torbicki.
Zbigniew Modrzewski